Kaczyński zbierał haki na Wałęsę?

2009-05-19 14:15

Jarosława Kaczyńskiego czeka wizyta w prokuraturze i choć zawita tam najwcześniej w połowie czerwca, już wiadomo, że miło nie będzie. Śledczy podejrzewają, że jako premier zbierał "haki" na syna byłego prezydenta, Jarosława Wałęsę.

Skąd takie podejrzenia? Wszystko przez zeznania Janusza Kaczmarka. Były prokurator krajowy i szef MSWiA w rządzie PiS twierdził, że był świadkiem "niepokojącej" rozmowy Jarosława Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobrą, ówczesnym ministrem sprawiedliwości oraz z  Bogdanem Święczkowskim, ówczesnym szefem ABW.

- Premier uważał, że Jarosław Wałęsa mógł mieć powiązania z przestępcami. Kaczyński chciał dzięki temu udowodnić, że sam Lech Wałęsa jest nieuczciwy i ma niejasne powiązania - relacjonuje zeznania Kaczmarka informator "Dziennika".

Dalej sprawa potoczyła się już szybko. Zarządzono w ABW audyt, by sprawdzić, czy za rządów Kaczyńskiego poszukiwano informacji o synu byłego prezydenta, kto miał do nich dostęp i kto je wyniósł poza ABW. Wynik tej kontroli, zdaniem śledczych, obciążają Święczkowskiego.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Jarosław Wałęsa wiedział o tym "polowaniu" . - Tak naprawdę chodziło o mojego ojca - mówi "Dziennikowi" poseł PO i dodaje, że wielokrotnie ostrzegali go inni posłowie, a nawet dziennikarze. Konkretnych nazwisk jednak nie podaje.

Sam Jarosław Kaczyński miał w tej sprawie zeznawać jeszcze w maju. Ale - jak nieoficjalnie dowiedział się "Dziennik" - poprosił prokuraturę o przesunięcie przesłuchania na czas po wyborach do europarlamentu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki