KRZESZÓW: One mogły żyć! Dwie dziewczynki zginęły porażone prądem

2012-08-23 4:00

Cały Krzeszów w żałobie. Okoliczni mieszkańcy są wstrząśnięci śmiercią Dorotki (†12 l.) i Kingi (†13 l.). Dziewczynki zostały porażone prądem z kabla energetycznego, kiedy weszły do przepływającej przez miejscowość rzeczki.

Do straszliwej tragedii w Krzeszowie, jak już pisaliśmy, doszło we wtorek, krótko po godz. 14. Według wersji pracowników firmy energetycznej Kinga B. (†13 l.) i Dorotka B. (†12 l.) zostały porażone, kiedy siedziały na metalowej barierce nad rzeką. Na metal miał spaść zerwany kabel... Co innego jednak twierdzą świadkowie. Zdaniem okolicznych mieszkańców dziewczynki chciały ochłodzić się w rzeczce. Zdjęły buty i weszły do wody. Zerwany kabel leżał tam wcześniej. Prawdopodobnie zer-wał się w czasie burzy, która przeszła nad Dolnym Śląskiem w poniedziałek... Dorotka została porażona pierwsza. Kinga chciała ją ratować, złapała za kabel... Kiedy dziewczynki wyłowiono z wody, wciąż trzymała go w ręce...

Jak to możliwe, że nikt nie zabezpieczył zerwanych przewodów? Mieszkańcy i rodzice dziewczynek mają pretensje do zakładu energetycznego. - Te kable zrywały się wielokrotnie - twierdzi Zbigniew Świgut (54 l.). - Ekipa, która przyjeżdża na naprawę, spina przewody tak, że spadają znowu przy byle podmuchu. Ale tym razem w ogóle nikt nie przyjechał...

Mama Dorotki wciąż jest w szoku. - Dzień wcześniej tam gdzie moja córka bawiło się 30 dzieci. Co energetycy zrobiliby, gdyby doszło do takiej tragedii? - pyta ze łzami w oczach.

- Widziałem ciała naszych dzieci. Tego nie da się opisać. Tak jak bólu, który czujemy. Nie wiem, jak teraz będziemy żyć - mówi Adam B., tata Kingi.

Pracownicy dostawcy prądu, czyli firmy Tauron Dystrybucja SA, nie chcą powiedzieć, jak mogło dojść do tragedii. Sprawę bada prokuratura. - Zabezpieczyliśmy wszystkie nośniki danych, również ze zgłoszeniami telefonicznymi, wszystkie książki oraz spis interwencji z samochodów. Przesłuchaliśmy pracowników i powołaliśmy biegłego energetycznego. Na jego opinię będziemy czekać ok. miesiąca - mówi Ewa Szumińska, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Kamiennej Górze.

Jest nam bardzo przykro

Poprosiliśmy szefa Tauronu Dystrybucji SA Piotra Kołodzieja (57 l.), by wytłumaczy, jak mogło dojść do tragedii. Otrzymaliśmy oświadczenie rzeczniczki Ewy Groń: "Sprawdzamy... jak doszło do tego tragicznego wydarzenia. Na ten moment możemy tylko wyrazić niezwykły żal i ubolewanie, że doszło do tak tragicznego wypadku"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki