"Fakt" odkrył, że 3 lata temu podczas szkolenia dla strażaków z Polski i Dominikany na poligonie w Kościelcu ksiądz Wojciech Gil był tłumaczem. Jeden ze strażaków wspomina, że nikt nie mógł uwierzyć, że tłumaczy duchowny! Podobno ksiądz bardzo barwnie opowiadał o Dominikanie... używał dość wulgarnego słownictwa, zwłaszcza jak na osobę związaną z Kościołem.
Zobacz: Ksiądz Gil: Nie krzywdziłem tych dzieci
- Piękne plaże, mnóstwo chętnych do uprawiania seksu kobiet i małolatek. Laski same wchodzą do łóżka, można wyrwać każdą dupę, a za 3–5 dolarów można natychmiast znaleźć prostytutkę – opowiadał Gil.
Podobno nikt nie mógł uwierzyć, że ten rubaszny, luzacki tłumacz jest księdzem! A jaki musiał być szok, gdy głośno zrobiło się o aferze pedofilskiej z udziałem polskich duchownych na Dominikanie...