Ksiądz Gil broni się w telewizji [ZAPIS WYWIADU]: nie krzywdziłem dzieci

2013-10-04 22:24

– Nie skrzywdziłem tych dzieci. A jeżeli je skrzywdziłem to tylko w takim wymiarze, że być może za bardzo zaufałem – mówi ks. Wojciech Gil w wywiadzie dla TVP Info. Duchowny twierdzi, że w pedofilię wrabia go gang narkotykowy! Rozmowa z księdzem podejrzanym na Dominikanie o pedofilię u nas na żywo!

- Z tego co ja wiem, chłopcy, którzy oskarzyli mnie o pedofilię mieszkają w mojej parafii. Ja się za nie modlę, ale wiem, że nie zrobiłem nic złego w stosunku do tych dzieci. Znam tylko jednego chłopca, który złożył na mnie doniesienie na prokuraturę. On był odpowiedzialny za kościół, za dzwonienie... Miał lecieć do Polski, ale diakon uznał, że jest nieodpowiedzialny, więc zdecydowałem, że nie pojedzie.

- Czy miał otwarte pretensje?

- Nigdy mi tego nie okazał, diakonowi też nie. Myślę jednak, że jak każde dziecko, któremu się coś obieca i nie dotrzyma słowa miał żal.

Zobacz: Gil może uciec dokąd chce! Kiedy aresztują księdza pedofila?

- Karl mówił, że musiał się przebierać w damskie bikini, że ksiądz się masturbował przy nim, zmuszał jego do masturbacji, doszło do stosunku analnego...

- Czego bym nie powiedział ludzie mi nie uwierzą. Nie wiem co kieruje tym dzieckiem żeby zmyślać, ale jeśli to jego wewnętrzny żal za to, że do Polski nie poleciał to jedna strona medalu. Druga strona to taka, że może być kierowany przez osoby trzecie. W dzisiejszych czasach ciężko się bronić przed takimi zarzutami, zwłaszcza w mediach, które już mnie skazały. Jestem człowiekiem zniszczonym przez ludzi, którzy nie mają dowodów!

- Molestował ksiądz te dzieciaki?

- Nie.

- Wróćmy do tego, jak był ksiądz w Polsce.

- Dowiedziałem się, że mam nie wracać bo jest na mnie wydany wyrok śmierci. Dzwoniłem do diakona żeby zapytać, czy takie doniesienie zostało na mnie złożone, on powiedział, że nie wie. Nie pamiętam co jeszcze mówiłem, byłem zdenerwowany. Pierwsze o co go pytałem to czy wie, że ktoś złożył na mnie doniesienie. Mówił, że o niczym nie wie, ale otrzymałem także informację, że mam nie wracać na Dominikanę, bo grozi mi śmierć.

- Diakon uczestniczył w rewizji w księdza domu.

- To musiał wiedzieć. Mnie miesiąc czasu nie było w domu. Ja wyleciałem w kwietniu, miałem wracać, nawet jak się dowiedziałem, nawet przebookowałem bilet. Nie miałem jednak możliwości powrotu - pogróżki znów się pojawiły, kontaktował się ze mną adwokat, że nie wygląda to dobrze, że ktoś mnie nie lubi i wydał na mnie wyrok śmierci. Ja cały czas myślałem o powrocie, ale wszyscy moi przyjaciele odradzali mi powrót. Stwierdziłem, że mam moralne prawo do obrony swojego życia.

- Kto może księdzu źle życzyć?

- Jedna grupa... Stworzyłem program pilotażowy o ochronie narkotykowej, nie wszystkim się to podobało. Może chodzi o relacje, które miałem z politykami, byłem przez nich regularnie odwiedzany. Również z policją dobrze żyłem.

- Ten program antynarkotykowy mógł spowodować, by ktoś chciał dokonać takiej prowokacji?

- Jeśli odcina się pewne źródło dochodów grupie groźnej to tak. Ja sam byłem 7 razy napadnięty na Dominikanie, miałem nóż, pistolet na głowie. Wiemy jak reagują ludzie, którzy sprzedają narkotyki. Mówię - mój dom był otwarty, do mojego domu każdy mógł wejść. Mnie miesiąc nie było w domu, wszystko można tam było podrzucić.

- Czemu prokuratura nie aresztowała księdza po powrocie? Nie poczekali, tylko najpierw rozpoczęli sprawę?

- Dobre pytanie. Trzeba je zadać prokuraturze na Dominikanie. W Polsce pewnie tak by było. Może bali się mojego powrotu?

- Ksiądz widział zgromadzony materiał dowodowy?

- Widziałem w mediach. Mój adwokat, choć zgłosił się na prokuraturę, nie dostał dostępu do materiału dowodowego, zatem nie wiem, skąd media mają zdjęcia materiału dowodowego.

- Wierzy ksiądz w sprawiedliwość na Dominikanie?

- Jestem głęboko przekonany, że na Dominikanie nie mam szans na obronę. Ci ludzie poczekaliby jak wrócę i dowody przedstawili mi w twarz. Im przeszkadzałem, oni nie chcieli żebym wracał.

- Jedno z dzieci twierdzi, że było molestowane w Polsce.

- Do niczego takiego nie doszło. Zostawmy to polskiej prokuraturze, jeśli dojdzie tu do procesu. Moje problemy na Dminikanie zaczęły się w 2010 roku. Słyszałem, że rządzić mogę sobie w swoim kraju, a nie tutaj. Kiedyś w moim bagażu zostały znalezione naboje, za co zapłaciłem 100 euro i musiałem się tłumaczyć brygadzie antyterrorystycznej. Komuś już wtedy zależało, żebym nie wracał na Dominikanę. Później znaleziono 50 nabojów do broni ręcznej w mojej torbie podróżnej podczas kolejnego wylotu. Musiałbym być kompletnym idiotą lub samobójcą, żeby coś takiego mieć w torbie podręcznej.

Ja tych dzieci za nic nie winię. Jeśli czują się skrzywdzone przez moją osobę to... ja się będę modlił za nie. Mile wspominam chwile na Dominikanie. Myślę, że gdybym był złym człowiekiem, to nikt nie chciałby ze mną przebywać, latać do Polski... Nie wiem co moge więcej powiedzieć.

Jeśli przepraszam to za moją naiwność. Za to, że za bardzo zaufałem. Nie skrzywdziłem tych dzieci, a jeśli tak, to w takim wymiarze, że za bardzo zaufałem.

- Jak wygląda teraz księdza życie?

- Jak w więzieniu. Nie mogę nigdzie wyjść, moje życie prywatne legło w gruzach, boję się wyjść z pokoju. Jak widzę w gazecie nagłówek "Dorwać go" i słyszę komentarze - "żywego lub martwego" to... Moi rodzice są zdruzgotani. Żyję tym - nie mogę spać, nie mogę jeść, boję się, że jak przyjdzie policja to... No boję się, że będę cierpiał za coś czego zrobiłem. Wiem, że jestem niewinny w tej sprawie!

Jeżeli komuś bardzo na tym zależy, aby zniszczyć moje życie, to i tak znajdzie na to sposób.

ZOBACZ WIDEO! Ksiądz Gil przerywa milczenie - Nie skrzywdziłem tych dzieci [Wideo]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki