Policjanci, którzy zatrzymali duchownego, dokładnie przeszukali dom rodziców pod Krakowem, w którym ostatnio mieszkał. Jak się dowiedzieliśmy, zabezpieczyli wszystkie nośniki, na których mogły być umieszczone pedofilskie zdjęcia i filmy.
Arcybiskup Wesołowski i ksiądz Gil. NOWE FAKTY w sprawie oskarżonych o pedofilię >>>
Sprawa księdza pedofila, jak już pisaliśmy, wybuchła we wrześniu ubiegłego roku. Jedna z miejscowych telewizji nadała wtedy materiał o dwóch polskich kapłanach, którzy mieli gwałcić chłopców i upokarzać ich, każąc na przykład przebierać się w damskie ciuszki. Swoje zboczone seanse duchowni mieli filmować. Robili też zdjęcia nagim chłopcom. To właśnie dokumentacja dewiacji i zeznania świadków posłużyły dominikańskiej prokuraturze jako dowody obciążające księdza G. i arcybiskupa Józefa W. (66 l.).
Ostrzeżony o tym, że ściga go dominikański wymiar sprawiedliwości, kapłan uciekł do Polski. Arcybiskup schronił się w Rzymie. Śledczy z Karaibów wysłali za księdzem G. list gończy, ale polscy policjanci długo nie mogli namierzyć pedofila. Pomogli im w tym dziennikarze "Super Expressu". Jesienią ubiegłego roku poinformowali funkcjonariuszy, że ksiądz G. mieszka u swoich rodziców pod Krakowem. Wtedy jednak policjanci tylko wylegitymowali duchownego i poinformowali go, że nie może wyjechać z kraju. Zatrzymali go dopiero wczoraj.
O godz. 8 rano pod jego dom podjechali warszawscy funkcjonariusze w towarzystwie prokuratora. Zatrzymali podejrzanego o pedofilię i ruszyli w kierunku Warszawy. Odbyło się także przeszukanie domu.
- Prokuratorzy wydali wcześniej postanowienie o przedstawieniu zarzutu pedofilii i to stało się podstawą zatrzymania - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.
Dziś ksiądz zostanie przesłuchany i usłyszy zarzuty. Od treści jego wyjaśnień zależy, czy zostanie aresztowany na 3 miesiące, czy też prokurator zastosuje łagodniejsze środki zapobiegawcze.