Ksiądz pił bluzgał na policję i zginął

2013-06-16 2:51

Miłość do szybkiej jazdy w końcu doprowadziła do tragedii. Ksiądz Wiesław M. (†58 l.) z Chojnic podczas wyprzedzania ciężarówki zderzył się czołowo z innym samochodem. Zginął na miejscu, zabierając na tamten świat kierowcę drugiego auta. - Doigrał się - mówią parafianie pamiętający wcześniejsze wyczyny ich proboszcza. Stracił prawo jazdy za jazdę po pijanemu. Innym razem zwyzywał policjantów.

W czwartek ksiądz Wiesław M. jechał obwodnicą Chojnic. Lubił szybką jazdę, docisnął gazu i brawurowo próbował wyprzedzić cysternę. Zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z jadącym prawidłowo peugeotem. Ksiądz zginął na miejscu, podobnie jak 22-letni mieszkaniec Kościana, który prowadził peugeota.

- Na razie nie wiadomo, czy uczestnicy wypadku byli trzeźwi. To okaże się dopiero po badaniach krwi. Najpóźniej w poniedziałek wykonana zostanie sekcja zwłok. Z naszej strony nic nie stoi na przeszkodzie, aby we wtorek mógł odbyć się pogrzeb ofiar - mówi Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach.

Proboszcz parafii Matki Bożej Fatimskiej w Chojnicach znany był z ostrej jazdy. W 2006 roku rozbił swoją skodę superb, mając 2,9 promila. Sąd rejonowy nałożył na niego 4 lata zakazu prowadzenia pojazdów i 3 tysiące złotych grzywny. Z kolei w styczniu w Sierpcu (woj. kujawsko-pomorskie) poprosił swojego kierowcę, by zatankował na stacji benzynowej paliwo za 100 złotych. Zamiast zapłacić, ksiądz kazał mężczyźnie odjechać. Gdy uciekający samochód zatrzymali policjanci, ksiądz nie chciał się wylegitymować i wyzwał stróżów prawa. Groził, że wyrzuci ich z pracy, jeśli go nie puszczą wolno. Policjanci nie wystraszyli się pijanego księdza (miał wówczas 1,8 promila) i skierowali sprawę do sądu. 17 czerwca miał odpowiadać za znieważenie funkcjonariuszy przed sądem w Lipnie. Na rozprawę nie przyjedzie, a osądzić go może jedynie Pan Bóg.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki