Kurski kradnie samochody!

2008-10-03 9:00

Wielka awantura w PiS! Tym razem nie o alimenty, ale o... sejmowe taksówki. Jacek Kurski (42 l.) "porwał" z lotniska sejmowy samochód, który zamówił sobie jego klubowy kolega Zbigniew Kozak (47 l.).

"Bulterier PiS" wbiegł do limuzyny i rozkazał kierowcy jechać, zostawiając partyjnego kolegę na lodzie.

Teraz Kozak kipi z oburzenia, bo spóźnił się na posiedzenie ważnej komisji sejmowej. - Jacek Kurski powinien mnie przeprosić - grzmi. Poszkodowany napisał nawet skargę do szefowej Kancelarii Sejmu. W liście pyta, czy posłowie dzieleni są na różne kategorie - lepszych, którym więcej wolno, i gorszych, którym wolno mniej.

Cała sytuacja miała miejsce we wtorek. Obaj posłowie PiS podróżowali samolotem z Gdańska do Warszawy. Na pokładzie znajdowali się także Iwona Guzowska (35 l.) i Krzysztof Lisek (41 l.) z PO. - Samolot miał opóźnienie. A ponieważ spieszyłem się na posiedzenie Komisji Infrastruktury zarezerwowałem samochód sejmowy. Miał nas wszystkich zawieźć do Sejmu - opowiada Kozak. Kiedy jednak odebrał bagaż na Okęciu, okazało się, że żaden samochód na niego nie czeka. - Od dyspozytora dowiedziałem się, że kierowca wraz z innymi posłami odjechał. Podobno na wyraźne polecenie Kurskiego - tłumaczy Kozak. Jest oburzony postępowaniem partyjnego kolegi. - Zachował się niekulturalnie i niekoleżeńsko. Przecież dobrze wiedział, że czekam na bagaż. Jak tak można? W dodatku w Sejmie udawał jakby nic się nie stało. A wystarczyło podejść i przeprosić - denerwuje się Kozak.

Kiedy pytamy, czy już wcześniej miał z Kurskim na pieńku, nabiera wody w usta. - Zostawmy to - ucina. A co na to sam Kurski? - Skarga pana posła jest dla mnie niezrozumiała. Śpieszyłem się na ważną komisję śledczą, na której zadawałem pytania Tomaszowi Lipcowi - broni się Kurski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki