5-letni Szymek ZGINĄŁ w miejskiej studni. Ścigają ojca

2018-01-04 6:00

To nieludzkie - mówi o decyzji prokuratury Krzysztof Stąporowski (39 l.), ojciec pięcioletniego Szymusia, który utopił się w niezabezpieczonej miejskiej studzience. Bo nie dość, że stracił ukochanego synka, to w dodatku usłyszał zarzuty narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia! - Nie rozumiem, jak można chcieć mnie jeszcze karać - mówi zgnębiony mężczyzna.

To zdarzyło się latem na przedmieściach Białogardu (woj. zachodniopomorskie). Szymuś bawił się na placu zabaw pod domem, w którym mieszkał z rodzicami. Razem z nim hasało kilkoro innych dzieci. - Cały czas obserwowałem tę ferajnę, bo dzieciaki były rozbrykane. Do głowy mi nie przyszło, że 20 m od placu zabaw ktoś zastawił śmiertelną pułapkę. Bo nie dość, że ta studzienka melioracyjna była niewidoczna w wysokiej trawie, to w dodatku wypełniona wodą i otwarta! - opowiada pan Krzysztof.

Tylko na sekundę spuścił synka z oczu, ale to wystarczyło, by zdarzyło się nieszczęście. - Zobaczyłem uciekające dzieci, ale wśród nich nie było Szymusia. Pogoniłem za nimi. Potem zobaczyłem otwartą studzienkę, a przy niej dziecięcy klapek. Wskoczyłem do środka. Pod wodą wyczułem stopami ciało. Wyciągnąłem synka, reanimowałem. Potem robili to ratownicy. Nie udało się. Straciłem syna, a teraz jeszcze chcą mnie za to karać! - mówi załamany mężczyzna.

Faktycznie, prokuratura w Białogardzie postawiła opiekunom dziecka zarzuty. Bo według śledczych, było ono pozostawione bez opieki. Stąd zarzut narażenia Szymka na bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia, a ostatecznie nieumyślnego spowodowania jego śmierci, za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

- Przecież to absurd. Straciłem dziecko, czy to nie wystarczy?! - pyta pan Krzysztof. I wskazuje winnych: - Przecież to teren miasta, ktoś chyba jest odpowiedzialny za tę otwartą studzienkę.

Co na to śledczy? - Postawienie zarzutów nie przesądza jeszcze o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu. Postępowanie jeszcze nie zostało zakończone - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Ale ojciec Szymka nie zamierza bezczynnie czekać na to, co wymyślą prokuratorzy. - Napiszę skargę do ministra Zbigniewa Ziobry - zapowiada.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki