Łódź: Mąż porwał mi córeczkę

2010-10-15 17:30

Matczyne serce pęka z tęsknoty i bólu. Dziś mija 76 dzień od momentu, kiedy Beata Guga (38 l.) z Łodzi po raz ostatni widziała swoją ukochaną córeczkę Olę (5 l.). Dziewczynkę uprowadził jej ojciec, mąż pani Beaty, Daniel (37 l.). Dziecka szuka policja w całym kraju.

Pani Beata i jej mąż są małżeństwem od siedmiu lat. Doczekali się dwójki dzieci - Oli i Borysa (3 l.). - W ostatnim czasie w naszym związku nie było najlepiej - przyznaje kobieta. - Mąż nie interesował się dziećmi. A jeśli już sobie o nich przypominał, to pozwalał im na wszystko, ja natomiast uważałam, że na pewne sprawy przymykać oka nie można. No i w nasze sprawy zaczęła się wtrącać teściowa.

Przeczytaj koniecznie: Halina F. z Łodzi: Boję się, że mi porwą wnuki

Doszło do tego, że mąż złożył wniosek do sądu o odebranie pani Beacie praw rodzicielskich. Oskarżył ją też o molestowanie seksualne dzieci i stosowanie wobec nich przemocy. Sąd zgodnie z opinią biegłych psychologów wszystkie te zarzuty oddalił. Stwierdził też, że dzieci powinny przebywać pod opieką mamy.

Sytuacja była już tak napięta, że pani Beata postanowiła zabrać swoje pociechy na trzy dni nad morze, by odpocząć psychicznie od męża. Tymczasem 1 sierpnia, dzień przed planowanym wyjazdem, Daniel G. wziął córkę na ręce i powiedział osłupiałej żonie, że... zabiera Olę. Scena porwania wyglądała niczym z filmu akcji. Kobieta z synem Borysem na rękach próbowała uniemożliwić odjazd samochodu męża z córką. On o mały włos jej nie przejechał. Od tej pory pani Beata nie miała z dziewczynką żadnego kontaktu. Nie wie, gdzie przebywa.

Gdy wreszcie udało jej się dodzwonić do męża, usłyszała tylko, że córki już nie zobaczy. Dlatego sąd nakazał policji poszukiwania zaginionej dziewczynki. - Próbujemy ustalić miejsce pobytu ojca z dzieckiem - mówi Joanna Kącka (37 l.) z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Patrz też: Pakistańczyk zabił żonę w imię Allaha, bo od niego uciekła

Pani Beata zwróciła się też do Fundacji Itaka, która pomaga odnajdywać zaginionych. - Najważniejsze, by dzieci mogły być razem. Nie można rozdzielać rodzeństwa. Jestem w stanie wybaczyć wszystko mężowi, byle tylko Ola i Borys znów mogli się razem bawić - mówi matka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki