- No, prawdziwe cudo. Rósł bez chemii, o własnych siłach, a proszę jaki dorodny. Musiałem pilnować, żeby nie urwał się z krzaka! - mówi z dumą plantator. Pan Edward ma wyjątkową rękę do warzyw. Od kilkudziesięciu lat z pasją uprawia je w przydomowym ogrodzie, a rezultaty mówią same za siebie. - Proszę spojrzeć, te egzemplarze też nie należą do ułomków, po 80 deko każdy! - pokazuje dorodnych braci giganta. Wszystkie skończą w sałatce przy sąsiedzkim grillu.
Zobacz także: Sosnowiec. Lekarz anestezjolog ZMARŁ W PRACY. Pracował za dużo?