Lubelskie: Dramat rodziny: Urzędnicy nękają nas sądami a sami do nich nie przychodzą

2018-05-22 5:00

Tak się nie da żyć - załamują ręce Pawlakowie ze wsi Wiski na Lubelszczyźnie. Od pół roku urzędnicy włóczą ich po sądach, żeby odebrać im dzieci. Powód? Bo Pawlakowie nielegalnie rozbudowali dom. Odbyły się już cztery rozprawy, ale końca procesu nie widać, bo do sądu nie przychodzą ci, od których zależy rozstrzygnięcie sprawy. - Pewnie nie mają argumentów - komentują Pawlakowie.

35 kilometrów - tyle muszą przejechać Pawlakowie, żeby stawić się w Sądzie Rodzinnym w Białej Podlaskiej. Niby niewiele, ale jak ma się czworo dzieci od roku do sześciu lat, to robi się już z tego wielce kłopotliwa wyprawa. - I po co to komu?! - retorycznie pytają Pawlakowie. - To strata czasu, męczenie dzieci i zawracanie głowy sądowi.

Jeszcze niedawno Julia Pawlak (28 l.) i jej mąż Paweł (42 l.) mieszkali dziećmi w starej, drewnianej, dwuizbowej chałupie. I właśnie to lokum było solą w oku pań z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tucznej. - Stwierdziły, że nasze dzieci nie mają warunków do życia - mówi pan Paweł, z zawodu budowlaniec. - Fakt, żyliśmy skromnie, w domu się nie przelewało, ale przecież szczęśliwie. Dzieci nie chodziły brudne i zaniedbane. Żona robiła wszystko, by zapewnić im godne życie.

Na budowę domu na miarę wyobrażeń urzędniczek Pawlakowie nie mieli pieniędzy, a w gminie nikt się nie kwapił, żeby im pomóc. Dlatego, aby nie ryzykować konfliktu z GOPS, Pawlak zaadaptował na dom murowaną wiatę - własnoręcznie ją rozbudował i pokrył dachem. I wpadł z deszczu pod rynnę, bo według urzędniczek ta samowola budowlana jest groźna dla domowników. Wniosek? Trzeba Pawlakom odebrać dzieci i umieścić w bezpiecznym miejscu.

- Wolą rozbić kochającą się rodzinę, niż jej pomóc godnie żyć. Toż to paranoja! - złoszczą się Pawlakowie, ale karnie stawiają się wraz z dziećmi na rozprawach. Byli już na czterech, ale końca procesu nie widać. Bo ostatnio w sądzie nie stawiła się kierowniczka zespołu kuratorskiego w Białej Podlaskiej, a to ona ma decydujące słowo w konflikcie rodziny z urzędnikami. - Jak widać, Temida faktycznie jest nierychliwa, ale może przynajmniej będzie sprawiedliwa - mówią Pawlakowie.

Zobacz: Dramat Pani Agnieszki! Urzędnicy zamiast pomóc chcą jej zabrać dzieci!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki