Chłopcem przechadzającym się po chodniku przy jednej z ulic zainteresował się jeden z patroli policji. „Zabawka” jaką trzymał w dłoni 11-latek wprowadziła funkcjonariuszy w osłupienie. Chłopak miał przy sobie najprawdziwszy, uzbrojony granat – najprawdopodobniej z czasów II Wojny Światowej.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Nastolatek kolekcjonował granaty
Policjanci natychmiast zatrzymali miłośnika militariów wraz z jego ekwipunkiem. Na komendzie okazało się, że okaz nie pochodzi z prywatnych wykopalisk w lesie. 11-latek granat dostał... od ojczyma, który kupił go na targu staroci. Gdy policjanci zapytali mężczyznę dlaczego obdarował dziecko potencjalnie śmiercionośną bronią ten stwierdził, że nie przypuszczał, że granat może być niebezpieczny, bo był stary i miał zardzewiałą skorupę
Mężczyzna, wraz z synem po przesłuchaniu zostali zwolnieniu do domu. Po granat zgłosili się natomiast saperzy. Cała sprawa znajdzie natomiast finał w sadzie - policja już przekazała sprawę prokuraturze.