Lubuskie. Czarne chmury nad bunkrami

2018-12-18 19:35

Jednym z najbardziej znanych w Europie podziemnym umocnieniom, bunkrom Pętli Boryszyńskiej, grozi zagłada? Na alarm bije część miłośników fortyfikacji. Ich zdaniem, od kilku lat obiekt ulega degradacji, turystyczną perłą Ziemi Lubuskiej pozostaje już tylko z nazwy.

petla boryszynska

i

Autor: Dariusz Dutkiewicz Poniemiecki schron bojowy
petla boryszynska

i

Autor: Dariusz Dutkiewicz Punkt centralny Pętli

Międzyrzecki Rejon Umocniony. W zamysłach Adolfa Hitlera miał być systemem fortyfikacji nie do przebycia dla wschodnich hord, które chciałyby podbić ziemie III Rzeszy. Ich budowy nigdy nie ukończono. Kiedy więc zimą 1945 r. sowieci dotarli do MRU nie był on nie tylko dostatecznie dozbrojony, ale jego garnizon zamiast jednostek fortyfikacyjnych, stanowiła zbieranina złożona głównie z żołnierzy hitlerowskiego pospolitego ruszenia. Rosjanie system przełamali na wysokości wsi Wysoka. Praktycznie bez strat. Dziś widocznymi nad ziemią pozostałościami po tych gigantycznych fortyfikacjach są kopuły bunkrów w rejonie wsi Pniewo oraz Boryszyn. Pod ziemią na całym tym obszarze rozciągają się połączone ze sobą korytarze. Bez wątpienia jedna z największych atrakcji turystycznych Ziemi Lubuskiej, a może i zachodniej Polski.


Tymczasem stan umocnień istniejących na terenie gminy Lubrza budzi troskę miłośników tych fortyfikacji. ,,Co zmieniło się w infrastrukturze samej Pętli na przestrzeni ostatnich lat? Nic. Jedyna modyfikacja, którą odnotowaliśmy to wylanie nadproża przy wejściu do obiektu. Wszystko inne co widzimy pod ziemią to efekt pracy poprzednich dzierżawców'' - piszą oni na stronach portalu bunkrowo.pl. Szczególny ich niepokój budzi fakt, że w listopadzie br. Pętla Boryszyńska zyskała dzierżawcę na kolejne 10 lat. I jest to ta sama firma, która dzierżawiła obiekty przez ostatnie lata. Pasjonaci bunkrów uważają wprost, że doprowadzić to może do powolnej śmierci jednej z największych atrakcji turystycznych zachodniej Polski. W rozmowie z ,,Gazetą Lubuską'' Ryszard Skonieczek wójt gminy Lubrza, która jest właścicielem Pętli Boryszyńskiej odpiera te zarzuty. ,,Jesteśmy zadowoleni z obecnego dzierżawcy, wywiązuje się on z umowy, nie ma na niego skarg, jak to było w przypadku poprzednich dzierżawców. Nie widzieliśmy powodów, dla których mamy nie przedłużyć mu umowy. Poprzedni dzierżawcy również mogli złożyć taki wniosek'' - mówi samorządowiec. Byliśmy w punkcie centralnym Pętli Boryszyńskiej. Infrastruktura, a głównie przypisane do obiektu zadaszenia i drewniane budki nie robią imponującego wrażenia. Nawet pomimo zimowej aury. Pomimo to w ciągu zaledwie godziny, na parking podjechały  dwa auta na niemieckich numerach rejestracyjnych. Turyści zza Odry szybko jednak się zwijali zapowiadając, że przenoszą się do pobliskiego Pniewa. O ile jeszcze niedawno obie te trasy turystyczne, pniewska i boryszyńska, ze sobą na swój sposób konkurowały, o tyle obecnie ta druga została bardzo daleko w tyle. Ostateczny jej los może przypieczętować moment w którym w pniewskiej części podziemi MRU ruszy obwożąca turystów podziemna kolejka. A inwestycja za prawie milion złotych, głównie finansowana ze środków unijnych, ma zostać zrealizowana może nawet w przyszłym roku. Czy pniewska kolejka zaciśnie pętlę na boryszyńskich fortyfikacjach?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki