Marek Sawicki - kim jest, co osiągnął: ŻYCIORYS

2012-07-19 4:00

Wydawał się niezatapialny. Był pierwszym ministrem rolnictwa, który utrzymał się pełną kadencję i zamierzał na tym stanowisku spędzić kolejne lata. Sam o sobie mówił: "Nie czuję się jeszcze zmęczony sprawami wsi". Teraz odchodzi w niesławie. Jego błyskotliwą karierę przerwała afera z nagraniami, na których jest mowa o nadużyciach, jakich mieli się dopuścić jego najbliżsi współpracownicy i on sam. Jednak sąsiedzi z rodzinnej miejscowości nie wierzą w winę Marka Sawickiego (54 l.) i twierdzą, że gdyby nie on, gorzej by się im żyło.

Mimo że odchodzi skompromitowany aferą taśmową, dla mieszkańców Sawic były już minister rolnictwa jest prawdziwym bohaterem. I mało kto wierzy tutaj w jego winę. W końcu jest swój. Tutaj się urodził, spędzał młodość, prowadził gospodarstwo. Co jednak najważniejsze, nie zapomniał o znajomych i sąsiadach, kiedy piął się po kolejnych szczeblach kariery. - Trudno spotkać tak wspaniałego mężczyznę. Nie wynosi się, że jest na stanowisku. Każdemu poda rękę, z każdym porozmawia. Zapyta, jakie kto ma problemy, i stara się doradzić - mówi Witold Gałecki (72 l.), który ma po sąsiedzku pole z ministrem.

Sawicki w 1983 r. skończył studia w Siedlcach, ale w świat go nie ciągnęło. Najpierw pracował jako asystent w Wyższej Szkole Rolniczo-Pedagogicznej, następnie jako inspektor ds. samochodowych w oddalonej zaledwie o kilka kilometrów od jego rodzinnej wsi cukrowni. Próbował też swoich sił jako nauczyciel, ale na tym stanowisku wytrzymał tylko rok. Później rozwinął polityczne skrzydła. W 1990 r. został wójtem gminy Rzepki. Urząd ten sprawował przez sześć lat. Natomiast po raz pierwszy na posła został wybrany w 1993 roku. Mieszkańcy Sawic twierdzą, że zawsze ich wspierał i dbał o rozwój okolicy. - Poprawił drogi, wyremontował remizę, a miał jeszcze uregulować rzekę - wylicza sołtys Sawic Roman Kazimierczuk (66 l.). Wtóruje mu Helena Krasnodębska (83 l.). - Dzięki jego żonie Wiesławie Sawickiej wielu ludzi ma pracę na naszym terenie. To ona otworzyła ośrodek rehabilitacyjny. Pomaga ludziom podobnie jak pan minister - tłumaczy leciwa mieszkanka Sawic.

W PSL, którego członkiem Sawicki jest od początku lat dziewięćdziesiątych, pozycję wywalczył sobie sam. A ambicji i pracowitości nie można mu odmówić. Dobrym przykładem na to jest fakt, że do tej pory minister wstawał po 5 rano i przed pracą biegał, jednocześnie szlifując angielskie słówka. I to właśnie ambicja miała być gwoździem do jego politycznej trumny. Politycy ludowców szepczą między sobą, że za bardzo rozszerzał swoje wpływy, zbyt agresywnie upychał swoich ludzi i chciał sięgnąć po władzę w PSL.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki