Niestety, tyle szczęścia nie miał jego przyjaciel Marcin Szutka (23 l.). Bezwzględni zabójcy wpakowali w niego cały magazynek, a potem dobijali łopatą. Jeszcze żywego chłopaka wrzucili do wykopanego w lesie dołu.
Marek K. oraz jego kolega 23-letni Marcin Szutka zostali odurzeni narkotykami, wrzuceni do samochodu i wywiezieni do lasu. Tam na chłopaków czekał już wykopany grób. Bezwzględni gangsterzy najpierw wyciągnęli z samochodu Marcina. Gdy chłopak zobaczył wymierzoną w głowę broń i wykopany grób, zaczął uciekać. Nie uciekł daleko. Zwyrodnialcy zaczęli strzelać. Po kilku sekundach dopadły go pierwsze kule. Gangsterzy wystrzelali cały magazynek. A gdy skończyły im się naboje, próbowali dobić Marcina łopatą, uderzając ostrzem w jego głowę. Jeszcze żył, gdy wrzucali go do grobu. Potem poszli po Marka.
Błąkał się przez całą noc
- Marek ocknął się, gdy wyciągali go z samochodu - opowiada pan Zygmunt, ojciec chłopca. - Dostał cios łopatą w głowę, mimo to zaczął uciekać - tłumaczy wstrząśnięty mężczyzna. Marek powoli odzyskując świadomość, przedzierał się przez krzaki, choć było zupełnie ciemno. Z tyłu wciąż słyszał głosy morderców. W pewnym momencie wpadł do rowu zarośniętego krzakami. Gangsterzy nie znaleźli go tam. Pobity, ledwo żywy przez całą noc błąkał się po lesie. Tuż przed szóstą rano dotarł do stacji paliw w Dobroszycach koło Oleśnicy. Stamtąd wezwał policję.
Policja namierzyła gangsterów dzień później. Łukasz P., Daniel S. i Daniel Sz. (mają po 20 lat) byli znajomymi chłopaków. Zarabiali, okradając konta bankowe. Do tego potrzebowali podstawionych osób, które dla nich wyrabiały w bankach karty z debetem. Gangsterzy przejmowali karty i wybierali z nich pieniądze. Gdy Marek i Marcin dowiedzieli się, że są winni bankowi 13 i 10 tysięcy złotych, zażądali zwrotu pieniędzy. Wtedy zwyrodnialcy postanowili, że pozbędą się mężczyzn.
Bandyci nie okazali skruchy
- Przecież on powinien być tu z nami - płacze Małgorzata Szutka, mama Marcina. - On niczemu nie winien, został wrobiony i jeszcze go zamordowano - płacze. - Oddałbym wszystkie skarby świata, aby Marcin był tu z nami - wzdycha jego starszy brat Krzysiek.
Podczas przesłuchania zwyrodnialcy przyznali się do winy. Zimno opowiadali o tym okrutnym zabójstwie. Bez cienia skruchy, bez wyrzutów sumienia. Za ten bezwzględny mord grozi im dożywocie.