Mąż się zabił bo ksiądz go molestował

2013-09-11 4:46

Mieli wiele planów i całe życie przed sobą. Wojciech (†33 l.) i Emilia (34 l.) Śliczniakowie z Siedlec byli szczęśliwym małżeństwem. Ale wdarł się między nich Jan K.*, ksiądz z jednej z parafii na Mazowszu. Duchownemu wpadł w oko Wojtek. Zaczął nękać speszonego męża. Słał sprośne SMS-y, zdjęcia, telefonował, prosząc o spotkanie. Molestowany pobożny mężczyzna nie mógł znieść tych grzesznych zalotów. Popełnił samobójstwo.

Wojciech Śliczniak poznał ks. Jana, kiedy przyjechał na plebanię z ofertą sprzedaży gazu. Zostawił numer swojego telefonu, nie spodziewając się, czym to może grozić. Bo spodobał się jurnemu kapłanowi. Od tej pory zaczął dostawać od niego SMS-y, zdjęcia z gołymi mężczyznami. - Była np. fotka mężczyzny, który unosi do góry sutannę, pokazuje przyrodzenie - opisuje pani Emilia, której mąż poskarżył się, że ktoś go dręczy przez telefon. - Mąż nie wiedział, co zrobić, żeby dał mu spokój. Drżał na sygnał dzwonka telefonicznego - wspomina pani Emilia. Wychowany w pobożnej rodzinie mężczyzna odchodził od zmysłów. W domu kochająca żona, a z drugiej strony zaloty księdza. Nie wytrzymał nagonki zbereźnika i zadźgał się nożem. Ciało samobójcy znalazła żona.

- Wojtek leżał zakrwawiony w wannie. Obok nóż. Ugodził się cztery razy w klatkę piersiową, raz w tętnicę szyjną. Nacięcia miał też na przedramieniu. Od razu pomyślałam, że zabił się przez te ciągłe telefony. Powiedziałam o nich śledczym - mówi kobieta.

Zobacz też: PEDOFILE W SUTANNACH! Nie tylko sprawa arcybiskupa Wesołowskiego

- Prowadziliśmy postępowanie w sprawie śmierci Wojciecha Ś. Zostało umorzone, bo nie dopatrzyliśmy się, by ktoś pomógł denatowi lub bezpośrednio nakłaniał do samobójstwa. Samo to, że ktoś telefonował do Wojciecha Ś. nie może być podstawą do przedstawienia zarzutów - informuje Krystyna Gołąbek z prokuratury w Siedlcach.

Emilia Śliczniak chciała wiedzieć, kto nękał męża. O ustalenie tego poprosiła Krzysztofa Rutkowskiego (52 l.). Okazało się, że to ks. Jan K. słał wiadomości do Wojciecha. - Jestem przekonana, że mąż się zabił, bo ksiądz go molestował. Załamał się i postanowił skończyć ze sobą - podsumowuje pani Emilia.

* Imię i inicjał nazwiska księdza zostały zmienione.

Krzysztof Rutkowski (52 l.):

- Dzięki analizom zdjęć onanizującego się mężczyzny oraz zdjęć księdza podnoszącego monstrancję udało nam się ustalić, że jest to ta sama osoba. Zdradził go... zegarek. Duchowny przyznał się do tego kontaktu. Wojtek Śliczniak nie powiedział żonie, że podejrzewa księdza o te wiadomości, ale musiał wiedzieć, od kogo je otrzymuje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki