Na wtorkowej konferencji prasowej Donald Tusk zapewniał, że "dzieci nigdy nie oczekiwały ode mnie pomocy jako od premiera lecz tylko i wyłącznie jako od ojca". Deklarował też, że ma swoją własną zasadę, w myśl której nie pomaga swoim bliskim przez wykorzystywanie zajmowanego stanowiska.
Jest to jednak nieprawda, gdyż jak się okazało syn premiera korzystał z ochrony BOR, czym chwalił się w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" - pisze "Fakt". Tusk junior przyznaje w nim, że "przez pewien czas, szczególnie jak był nasz ślub i jak żona rodziła" korzystał z ochrony BOR-u.
Oficerowie zapewniali ochronę jemu i jego wybrance - Annie Lew podczas przygotowań do ślubu oraz podczas samego ślubu, który odbył się w 2008 roku.