Ona codziennie odwiedzała grób mężczyzny, z którym spędziła 40 lat życia. Czyściła nagrobek, ustawiała nowe znicze, walczyła z plagą mrówek. Była tak pochłonięta obowiązkami, że dopiero po kilku miesiącach zaczęła zwracać uwagę na postawnego dżentelmena, który regularnie modlił się dwa groby dalej.
- Widywaliśmy się tak często, że w końcu zaczęliśmy się sobie kłaniać. On zawsze elegancki, pieczołowicie dbał o grób, który odwiedzał. Intrygowała mnie jego historia. W głębi serca czułam, że odwiedza bardzo bliską sobie osobę - opowiada pani Danuta.
- A ja zerkałem na nią z ukosa za każdym razem, gdy modliłem się nad grobem żony - dodaje pan Ferdynand Rzytelewski. - Aż pewnego dnia po prostu podeszła i zaprosiła mnie na kawę!
Kilka tygodni później zamieszkali razem, a po pięciu miesiącach się pobrali. Od trzech lat żyją pełnią życia: jeżdżą na wycieczki, oglądają seriale, wspólnie gotują. Danuta w wieku 75 lat zrobiła nawet prawo jazdy! - Nie zapomnę miny mojej córki, która zaprosiła nas na urodziny i zobaczyła mnie za kierownicą. Wyglądała, jakby ducha ujrzała - śmieje się Danuta.
Już nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Cieszą się z każdego dnia, wzajemnie się wspierają, dzielą radości i troski. A przede wszystkim wspólnie jeżdżą na cmentarz odwiedzać groby swoich bliskich.
ZOBACZ: Jak legalnie handlować zniczami