Wypadek pod Lipowem. Mój syn zginął z przemęczenia!

2014-05-24 10:58

Wyczerpująca praca w systemie zmianowym, ojcowskie obowiązki przy małym dziecku i pomoc schorowanej mamie. Wszystko to spadło na głowę Radosława Poniatowskiego (†25 l.) ze Słobódki (woj. podlaskie). Niestety, za swoją pracowitość i oddanie rodzinie 25-latek zapłacił najwyższą cenę. Przemęczony zasnął za kierownicą i zginął w czołowym zderzeniu z ciężarówką. Osierocił 4-letniego synka.

Radosław Poniatowski ze Słobódki, wsi leżącej tuż przy granicy z Litwą, pracował w zakładach drzewnych pod Suwałkami. To duża firma, w której produkcja odbywa się na trzy zmiany. Przy maszynie musiał stawiać się raz rano, raz wieczorem. Ponad 20-kilometrową drogę do zakładu pokonywał codziennie swoim oplem ruchliwą, tranzytową trasą numer 8.

Radosław jednak nie narzekał. Wiedział, że tylko uczciwie pracując zapewni przyszłość swojemu synkowi, Sebastianowi (4 l.). Feralnego ranka Radek wracał do domu po nocnej zmianie.

Zobacz: Masakryczne wypadki z udziałem motocykli – WIDEO kompilacja

O godz. 6.30, gdy mijał wieś Lipowo, wyczerpany, najprawdopodobniej zasnął za kierownicą i nagle zjechał na lewy pas szosy, wprost pod jadącego z przeciwka tira na estońskich numerach rejestracyjnych. W zderzeniu z kolosem osobowy opel nie miał szans - z auta zostały tylko szczątki, a 25-latek zginął na miejscu.

- Radek czasami nie dosypiał, jak to przy małym dziecku - domyśla się przyczyn wypadku matka 25-latka, Alicja Poniatowska (50 l.). - Jestem rencistką i chociaż syn miał własne problemy, to nigdy nie odmówił mi pomocy - dodaje załamana kobieta. Kierowca tira z Estonii był trzeźwy. Przebieg tragedii ustalają policjanci.

Wiadomości se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki