Jego serduszko przestaje bić. Najboleśniejsze jest jednak to, że Mariuszka można uratować. Ale operacja i leczenie w Niemczech są bardzo kosztowne, a jego rodziców zwyczajnie na nie nie stać.
Mariuszek przyszedł na świat o czasie, bez żadnych komplikacji. Jego rodzice - Edyta (37 l.) i Dariusz (42 l.) cieszyli się wówczas każ-dym dniem spędzonym z maleństwem. Ale nagle, gdy synek skończył 16 miesięcy, ich szczęście prysło.
Patrz też: Kobyla Góra: Wreszcie mogłam przytulić Olka
- Mariusz zachorował wtedy na cięż-kie zapalenie płuc - wspomina mama chłopca. - Leżeliśmy w szpitalu, a lekarze robili mu szczegółowe badania. Wykryli mukowiscydozę, czyli nieuleczalną chorobę płuc, a niedługo potem kardiomiopatię, która prowadzi do niewydolności serca i śmierci dziecka. W ciągu kilku dni dowiedzieliśmy się o dwóch śmiertelnych chorobach syna... - opowiada kochająca mama.
Rodzice nie chcieli się poddać
Rozpoczęła się rozpaczliwa walka rodziców o życie dziecka. Niezliczone wizyty w szpitalach, konsultacje, setki przejechanych kilometrów. Lekarze rozkładali bezradnie ręce. Mówili, że jedynym ratunkiem dla chłopca jest przeszczep serca. Problem w tym, że w Polsce nie wykonano nigdy jeszcze takiego zabiegu u dziecka, które równocześnie ma mukowiscydozę.
- Niektórzy mówili nawet, że pozostaje nam tylko modlitwa, że nie ma żadnego ratunku - tłumaczy tata chłopca.
Tymczasem stan Mariuszka coraz bardziej się pogarszał. Serce pracowało coraz słabiej. Ale rodzice i, co ważne, sam malec nie poddawali się. Iskierka nadziei pojawiła się w lutym ubiegłego roku, gdy chłopiec trafił pod opiekę lekarzy z Kardiologicznego Centrum Dziecięcego w niemieckim Giessen. Tam okazało się, że można mu pomóc. W kwietniu wszczepiono mu rozrusznik serca z defibrylatorem. Już trzy miesiące później, gdy serce chłopca się zatrzymało - rozrusznik uratował mu życie.
Patrz też: Nikt go nie chce, bo jest chory
Dziś serduszko Mariusza bije zaledwie w 17 procentach. Konieczny jest pilny przeszczep w Niemczech. Jego koszt to 60 tysięcy euro. Bezrobotnym rodzicom chłopca, dzięki ludziom dobrej woli, udało się zebrać połowę tej kwoty. Lekarze z Giessen zdecydowali, że nawet gdy rodzice nie uzbierają całej sumy, to i tak zabieg przeprowadzą. - Później będziemy się martwić, jak to spłacić - mówią rodzice.
Ale jest i drugi problem. Roczny koszt kuracji po przeszczepie to 20 tysięcy euro. Tymczasem Narodowy Fundusz Zdrowia wciąż waha się, czy zrefundować chłopcu leczenie. Jeżeli decyzja będzie odmowna, chłopca czeka najgorsze...
|
Mariusz jest pod opieką fundacji Gajusz (nr KRS 0000109866) z Łodzi. Możesz pomóc uratować mu życie, wpłacając 1% podatku. Możesz również przekazać darowiznę na jego subkonto: 57 1560 0013 2026 0000 8891 1025 |