Początkowo nic nie wskazywało na atak seryjnego zabójcy. Na terenie ogródków działkowych Ikar w Kaliszu padł pierwszy kociak. - Wyglądało to na zatrucie. Rano słaniał się na nogach, wymiotował - wyjaśnia Marta Raszkowska (26 l.) z Help Animals. Ale wieczorem pojawił się paraliż łap. Kot umierał długo i w bólu.
Po kilku dniach bezdomne dachowce zaczęły ginąć już masowo. Weterynarze nie zawsze mogli pomóc zatrutym kotom. - W ciągu miesiąca było kilkadziesiąt ataków, zdechło prawie dwadzieścia kotów. Nie mamy wątpliwości, że to sprawka człowieka - mówi Anna Małecka i dodaje, że zabójca działa nie tylko w Kaliszu. - W Ostrowie na działkach też znajdowane są truchła kotów - mówi. Strażniczki zwierząt podejrzewają, że ktoś dokarmia koty trutką na szczury.
Wolontariusze z fundacji Help Animals postanowili nie czekać na kolejne ofiary seryjnego mordercy i wzięli sprawy w swoje ręce. Strażniczki ubrane w paramilitarne stroje, uzbrojone w broń gazową objeżdżają miasto.
- Patrolujemy działki, zwracamy uwagę na wszystkie podejrzane osoby - opisuje Małecka i apeluje o pomoc w odnalezieniu mordercy kotów. - Za wskazanie zabójcy wyznaczyliśmy 1000 zł nagrody - mówi Małecka. Liczy się każda godzina!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail