Mormia niesiolowskii – to łacińska nazwa tego owada. Zewnętrznie trochę przypomina komara, ale nie ma się co go bać. Mormia niesiolowskii nie kąsa nikogo i krzywdy żadnej nie zrobi. Jest kilkumilimetrową muchówką z rodziny Psychodidae zwanych ćmiankowatymi. Niesiolowskii żyją najprawdopodobniej tylko w Polsce, a na pewno w górach świętokrzyskich, w okolicach rzeki Kakonianki. Larwy tych owadów żywią się gnijącymi w wodzie szczątkami roślin i zwierząt. Są też bardzo silne, nie zagraża im wysoka temperatura i mała ilość tlenu.
Dorosłe niesiolowskii nic nie jedzą. Siedzą sobie zwykle na liściach roślin i wzbijają się w powietrze, kiedy ktoś przechodzi. Stefan Konstanty Myszkiewicz-Niesiołowski odłowił je i zbadał na początku lat 80, kiedy był świeżo upieczonym doktorem nauk biologicznych. Poseł nie był jednak samochwałą i nie nazwał muchówki swoim nazwiskiem. Zrobił to w uznaniu jego zasług słynny niemiecki badacz muchówek Rüdiger Wagner.
Dziś poseł Niesiołowski nie biega już za muchami. O biologii jednak nie zapomniał. Co chwila ktoś mu jakieś zwierzę przypomina. Jednego wiceministra porównał do powiększonej nutrii na dwóch łapach, o Romanie Giertychu (42 l.) i jego kolegach powiedział, że to plankton w usychającej kałuży, oskarżycieli Andrzeja Czumy (75 l.) nazwał małpiarnią. Twierdził też, że kaczki są dość tępe.