Najgroźniejszy gangster Warszawy w rękach policji

2009-10-28 4:30

Zabiję was, powystrzelam - darł się wniebogłosy do zatrzymujących go policjantów Marcin K. ps. Belmondziak (31 l.), przyrodni brat najbardziej poszukiwanego polskiego gangstera Rafała Skatulskiego ps. Szkatuła (35 l.). Przestępca wpadł w ręce policjantów Centralnego Biura Śledczego w Otwocku.

Marcin K. został zatrzymany w niedzielę wieczorem, gdy wjeżdżał na podwórko wynajmowanej posesji w Otwocku. Gangster nie wiedział, że od kilku dni każdy jego krok jest pilnie obserwowany przez funkcjonariuszy CBŚ. Nie zdążył jeszcze wyłączyć silnika, gdy zobaczył zamaskowanych funkcjonariuszy z wycelowanymi w jego kierunku lufami karabinów maszynowych MP5. Gwałtownie ruszył autem. W tym momencie policyjne kule przedziurawiły opony jego samochodu. Chwilę później szamoczącego się, wściekłego bandziora funkcjonariusze wyciągnęli z samochodu, powalili na ziemię i skuli kajdankami.

Marcin K. miał przy sobie 60 tys. zł i 12 telefonów, przez które kontaktował się z kumplami. W domu, gdzie podczas zatrzymania była jego kochanka z ich 3-letnią córeczką, policjanci znaleźli jeszcze 60 tys. zł i aż... 60 kolejnych telefonów komórkowych.

Po nocy spędzonej na policyjnym dołku gangster uspokoił się i zaczął rozmawiać ze śledczymi. Dopytywał się, w jaki sposób udało im się wpaść na jego trop. - Duży szacunek za to, że mnie znaleźliście - powiedział śledczym.

Gdy spytali, gdzie jest "Szkatuła", za którego schwytanie CBŚ bezskutecznie oferuje 20 tys. zł nagrody, odpowiedział krótko: - Od kilku lat nie mam z nim kontaktu.

Poszukiwany przez ostatnie półtora roku "Belmondziak" zarządzał przestępczym interesem swego przyrodniego brata Rafała Skatulskiego. Jego gangsterskie imperium obejmowało nie tylko Warszawę i okolice, ale prawie cały kraj.

- Marcin K. podporządkował sobie wszystkie stołeczne grupy przestępcze - mówi mł. insp. Sebastian Michalkiewicz (37 l.), naczelnik warszawskiego zarządu CBŚ. - Utrzymywał też doskonałe kontakty z grupami zagranicznymi, zapewniającymi mu m.in. regularne dostawy narkotyków z Azji i Ameryki Południowej - wyjaśnia. "Belmondziak" sprowadzał do Polski kokainę z Kolumbii i heroinę szlakiem kurdyjskim z Turcji.

Gangster nosił perukę, malował się, zapuścił brodę i wąsy. Mieszkał w dwóch wynajętych domach - w Otwocku i nad morzem. Na wypadek policyjnego pościgu sprawił sobie srebrną hondę civic z podrasowanym 200-konnym silnikiem. Właśnie jej opony przestrzelili w niedzielę policjanci.

Przestępca usłyszał już zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, czerpania zysków z haraczy oraz hurtowego handlu narkotykami. Lista zarzutów będzie z pewnością dużo dłuższa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki