Nałęcz: Nie będzie polsko-rosyjskich obchodów rocznicy katastrofy jeśli dojdzie do awantury o raport MAK

2011-01-05 12:34

Jak Rosjanie zareagują na polskie uwagi do raportu ekspertów z MAK? Czy między prokuratorami z obu stron śledztwa dojdzie do przepychanek? To się okaże dopiero jak poznamy odpowiedź strony rosyjskiej. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego chciałby uniknąć konfliktu. Jeśli jednak dojdzie do awantury o treść dokumentu to nie wyobraża sobie wspólnych obchodów I. rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem.

Już za trzy miesiące w miejscu gdzie prezydencki tupolew roztrzaskał się o ziemię odbędą się uroczyste obchody pierwszej rocznicy tragicznych wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Jak na razie nie wiadomo jaki będzie przebieg uroczystości i kto  niej weźmie udział.

Najprawdopodobniej nie zabraknie najważniejszych rosyjskich polityków – premiera Władimira Putina i prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Na miejscu tragedii może jednak nie dojść do spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim czy premierem Donaldem Tuskiem.
Polsko-rosyjskie obchody rocznicy katastrofy mogą nie dojść do skutku z jednego, ale jakże istotnego powodu, o którym w Kontrwywiadzie RMF FM mówił Tomasz Nałęcz.

- Uważam, że byłyby wielką i potrzebną sprawą, żeby były wspólne obchody w pierwszą rocznicę tej katastrofy. Natomiast absolutnie sobie nie wyobrażam, gdyby doszło do awantury o raport – stwierdził prezydencki doradca.

Przeczytaj koniecznie: Kancelaria Prezydenta: Żakowski w TVP Info przekręcił słowa prezydenta Komorowskiego. Przyczyna katastrofa „arcyboleśnie prosta”, a nie „arcybanalnie prosta”

Nałęcz ocenił, że MAK jest „niestety bezpośrednio zainteresowany w ukrywaniu pewnych zjawisk”. - Natomiast trudno mi się mieści w głowie, żeby Rosja chciała nadwerężać czy ryzykować swój autorytet międzynarodowy ukrywaniem prawdy o tym śledztwie – dodał.

Doradca prezydenta odniósł się także do ostatniego stwierdzenia głowy państwa o „aryboleśnie prostej przyczynie katastrofy”, które wywołało spekulacje, że prezydent zrzuca winę na pilotów tupolewa, bo zdecydowali się lądować mimo gęstej mgły.

- Wypowiedź prezydenta komentowali ludzie, którzy albo niedokładnie znali jego wypowiedź albo ludzie wręcz złej wiary, mówię tutaj o politykach PiS-u – zaznaczył.

- Tu jest ogromne przekłamanie. Przypominam, co powiedział prezydent - powiedział: prawda jest najboleśniej prosta, ten samolot nie powinien lądować w tych warunkach atmosferycznych. Prezydent się absolutnie nie odniósł do tego czy to była zła decyzja pilotów, czy to była zła decyzja przełożonych pilotów, czy to była zła decyzja wieży, która powinna w pewnym momencie zabronić tego lądowania. Wydaje mi się, że powiedział to, co ludzie rozsądni wiedzą już od dawna, że w tych warunkach atmosferycznych ten samolot nie powinien tam próbować lądować – podsumował na antenie RMF FM.  

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki