Nastąpił dla mnie koniec młodości

2009-09-01 4:05

Specjalnie dla Czytelników "Super Expressu" o swoich wspomnieniach i przeżyciach z 1 września 1939 r. opowiada dziennikarz sportowy Bohdan Tomaszewski.

Wakacje poprzedzające wojnę były piękne, ale w ich nastroju było napięcie - jakbyśmy podświadomie czuli, że z czymś się żegnamy. Byłem uczniem gimnazjum, na którego czekała szkoła, i juniorem Legii. Rozgrywaliśmy turnieje tenisowe w Gdyni i Wejherowie. Pogoda była cudowna. Do Warszawy wróciłem pod koniec sierpnia. Mieliśmy z trzema braćmi wspólny pokój. 1 września obudziła nas matka. Weszła wcześnie i z przejęciem powiedziała: "Chłopcy, jest wojna, samoloty nad Warszawą!". Rzuciliśmy się do okna, z dala słychać było pomruk silników - to leciały dorniery - a potem odległy huk bomb pierwszego nalotu. Utrwaliło mi się w pamięci uczucie, że w tej chwili zamyka się moje dzieciństwo i beztroska młodość. Kiedy parę dni później po apelu płk. Umiastowskiego postanowiliśmy z braćmi zgłosić się na ochotnika do wojska, rodzice pożegnali nas z kamiennymi twarzami. Matka nie uroniła ani jednej łzy. Na Cytadeli, gdzie kwaterował 21. Pułk Piechoty pod komendą przyszłego generała Sosabowskiego, sierżant z miejsca potraktował nas szorstko: "Wiesław, Janusz, Bohdan?! Ilu was tych Tomaszewskich do cholery?!". Spędziliśmy noc w koszarach, rano powiedziano nam: "Nie mamy dla was broni, idźcie do Garwolina, może tam was przyjmą".

Bohdan Tomaszewski

Komentator sportowy, dziennikarz, pisarz, tenisista

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki