Nie chcą mnie leczyć, bo jestem za stara

2009-05-07 4:45

Upokorzona, oszukana i bezsilna. Tak właśnie poczuła się Marta Prałat (81 l.) z Leszna (woj. wielkopolskie), gdy z hukiem zatrzasnęły się za nią drzwi szpitala MSWiA w Górznie. Schorowana emerytka przyszła tu ze skierowaniem na leczenie bolesnych zwyrodnień stawów i kręgosłupa.

Ale zamiast fachowej opieki doznała najgorszego upokorzenia w życiu. - Usłyszałam, że jestem za stara na ten szpital - mówi wstrząśnięta pani Marta.

Czy to możliwe, by ze szpitala, w którym powinno się pomagać ludziom, polski emeryt mógł zostać zwyczajnie wygnany? pani Prałat przekonała się o tym na własnej skórze.

Kiedy emerytka wyszła z gabinetu lekarza reumatologa ze skierowaniem do szpitala w pobliskim Górznie, czuła się jakby trafiła szóstkę w totolotka. Zwyrodnienie stawów, praktycznie uwięziło ją w mieszkaniu. Ból sprawiał, że poruszanie się było dla niej niezwykle trudne. A teraz cały ten koszmar miał się skończyć!

- Taki pobyt na oddziale rehabilitacyjnym dałby mi siłę na kolejny rok, bardzo się cieszyłam na te wszystkie zabiegi - mówi staruszka, a z jej twarzy nagle znika uśmiech.

Radość pani Marty skończyła się na otrzymaniu skierowania od swojego lekarza reumatologa, bo gdy przekroczyła próg Szpitala MSWiA w Górznie, zaczął się jej koszmar.

- Zostałam poproszona do gabinetu na badanie, ale lekarka, która tam była, spojrzała tylko na skierowanie i kartę leczenia z innego szpitala - mówi pani Marta. - Nie zostałam nawet dotknięta palcem, nawet nie zmierzono mi ciśnienia, za to po chwili usłyszałam, że jestem za stara na ten szpital i nie zostanę przyjęta na oddział - dodaje, a głos jej więźnie w gardle. Pani Marta niejedno już w życiu przeszła, ale nawet cztery lata w przymusowym obozie pracy w III Rzeszy nie upokorzyły jej tak bardzo, jak słowa pracownika szpitala. - Poczułam się, jakby mi napluto w twarz - mówi.

Dyrektor Szpitala MSWiA Magdalena Wilk nie kryje zdenerwowania całą sytuacją. Tłumaczy pokrętnie, że jest przekonana, że pani Prałat została przebadana, ale wyników żadnych badań nie pokazuje. - Lekarz badająca wyraziła pogląd, iż ze względu na wiek, stan zdrowia i schorzenia wskazana jest rehabilitacja w trybie dziennym bądź ambulatoryjnym, a nie stacjonarnym - mówi kobieta.

- W takim razie jestem nie tylko zbyt stara, ale i zbyt chora na ten szpital. Gdzie ja mam się czuć bezpieczna, jak nie tam właśnie - pyta pani Marta i bezradnie rozkłada ręce.

Gdzie są sumienia tych lekarzy? "Super Express" nie odpuści tego skandalu. Zrobimy wszystko, żeby pani Marta mogła przejść rehabilitację.

SZOKUJĄCE TŁUMACZENIE DYREKTOR SZPITALA MSWiA w Górznie: LECZENIE MOGŁOBY jej ZASZKODZIĆ

Pani Marta Prałat nie została przyjęta do naszego szpitala, ponieważ rehabilitacja odbywająca się trybie stacjonarnym w szpitalu ma charakter intensywny, a co za tym idzie obciąża układ sercowo-naczyniowy pacjenta. Mogłoby to narazić panią Prałat. Jedynym stosowanym przez nas kryterium przy przyjęciu do szpitala są wskazania medyczne, a w przypadku pani Prałat jej wiek jest z tym powiązany - mówi Magdalena Wilk.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki