Nie dali jej renty powiesiła się w ZUS

2013-03-09 9:10

Oto, do jakiej rozpaczy została doprowadzona Krystyna B. (53 l.) z Elbląga (woj. warmińsko-mazurskie)! ZUS cofnął kobiecie rentę i odmówił orzeczenia o niepełnosprawności, mimo jej ciężkich chorób. Zrozpaczona pani Krystyna zamknęła się w ubikacji urzędu i powiesiła na klamce. Żyje tylko dzięki szybkiej interwencji strażnika, który usłyszał podejrzane hałasy w łazience!

Pani Krystyna całe życie ciężko pracowała. Nie szczędziła sił, żeby związać koniec z końcem i wyprowadzić na człowieka swojego syna, którego samotnie wychowuje. Jedyną pracą, którą mogła dostać, była posada sprzątaczki.

Codziennie dźwiganie ciężarów dało w końcu o sobie znać. Dostała tak potwornej przepukliny, że w pilnym trybie trafiła na stół operacyjny. Lekarze uratowali jej życie, ale musieli wstawić specjalną podtrzymującą wnętrzności siatkę. O powrocie do ciężkiej pracy nie było nawet mowy.

Z przyznanej przez ZUS okresowej renty pani Krystyna starała się utrzymać dom i reperować zdrowie. Kiedy w środę poszła do elbląskiego oddziału ZUS, była przekonana, że renta zostanie jej przedłużona.

- Może pani wracać do pracy. Nie dostanie pani orzeczenia o niepełnosprawności ani przedłużenia renty - usłyszała od urzędnika. Te słowa były dla niej jak wyrok.

Kobieta spuściła głowę i wyszła z sali. Przez chwilę błąkała się po korytarzu, a potem zdesperowana weszła do damskiej toalety na parterze urzędu przypominającego gigantyczny pałac. Z szalika przygotowała pętlę, którą zawiązała na klamce, a drugi koniec na szyi. Całym ciężarem opadła na podłogę.

Na szczęście huk usłyszał jeden ze strażników. Zaniepokojony zajrzał do ubikacji i błyskawicznie odciął panią Krystynę. Uratował jej życie.

ZUS nie chce rozmawiać o dramacie Krystyny B. - Nie mam nic do powiedzenia na temat tego incydentu, pierwszy raz zdarzyło się u nas coś takiego - komentuje Agnieszka Cybulska (35 l.), rzecznik elbląskiego oddziału ZUS.

- Mama naprawdę jest bardzo schorowana, a w domu się nie przelewa. Ci urzędnicy nie mają chyba serca. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie - mówi nam Grzegorz B. (21 l.) syn pani Krystyny i student informatyki. - Ja staram się dorabiać jak mogę, żeby pomóc w utrzymaniu domu. To dla nas wielka tragedia - dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki