Nawet moja żonka kochana nie potrafi tak długo gadać na jeden temat. A w dodatku wydało się, że premier śpi tylko cztery godziny. Za takie coś dziękuję serdecznie - wiadomo przecież, że jak Polak niewyspany, to zły chodzi. A jak dotarło do mnie jeszcze, że bycie premierem grozi utratą włosów na głowie i że trzeba na siebie jakieś brudy brać - to aż mnie zemdliło z tego stresu, że jednak mogłem zostać premierem.
Odkryłem wczoraj, że wolę być sobą, taki jak jestem. Siedziałem sobie ze szwagrem i oglądaliśmy telewizor - a tam ten, co mu się nie chce już rządzić, opowiadał coś na konferencji. Wcale się nie dziwię, że już mu się nie chce. Jaki normalny człowiek w niedzielę pracuje, zamiast ze szwagrem siedzieć i o życiu sobie opowiadać...