"Niech królewna nie drze tak ryja tylko prze!", czyli chamskie odzywki na porodówkach

2015-01-17 14:40

Niezwykle stresująca sytuacja i ból nie do zniesienia. Do tego położna, która "każe nie drzeć ryja tylko przeć". Tak może wyglądać poród, jeśli trafimy na  nieodpowiednich lekarzy i położne. Oto najgorsze teksty na porodówce.

Aż włos się jeży na głowie, kiedy czyta się relacje kobiet, które przeżyły koszmar na porodówce. Teksty lekarzy i położnych zdecydowanie nie ułatwiły porodu, a wręcz przeciwnie.

Kobieta trafiająca na oddział porodówki to kłębek nerwów. Nie dość, że musi zmierzyć się z niespotkanym bólem, to dodatkowo musi znosić upokorzenia ze strony personelu szpitala. Kiedy w obawie o dziecko informuje lekarzy, że chyba odeszły jej wody, ci z kpiną pytają: "A czy to przypadkiem nie siki?".

Zdarza się, że nawet ordynator potrafi zwalić z nóg swoimi tekstami. "Gdzie mi z tym dupskiem uciekasz. Jak się pi....łaś to cie nie bolało" - kwituje lekarz, którego pacjentka tuż przed porodem zwija się z bólu. Jak podsumowuje poród inny z ordynatorów, "kobiety kiedyś rodziły na polu i przynajmniej był święty spokój". Kiedy z kolei nastaje potrzeba cesarskiego cięcia, lekarze tracą cierpliwość, kiedy nie mogą wbić igły ze znieczuleniem w odpowiednie miejsce. Wtedy zirytowani potrafią wypalić: "A niech cie kroją na żywca".

Zobacz: Poród naturalny czy cesarka? Gwiazdy za i przeciw

Niedoświadczone w porodzie kobiety są najbardziej narażone na atak. "Jak nie zaczniesz normalnie przeć, to chętnie sobie wyjdę, a ty zdychaj na tym łóżku, bo ja nie siedzę tu dla przyjemności" - wykrzykuje odbierająca poród. "Niech królewna nie drze tak ryja tylko prze!" - zirytowała się kolejna.

Już przy samej dyżurce można usłyszeć ciekawe, niecenzuralne rozmowy. Na wezwanie położnej do porodu, pani lekarz odpowiada: "Kur...a już?! Ja zaczęłam jeść!"

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki