Niech PiS i PO skończą z logiką konfliktu

2009-02-23 8:00

Kryzys powinien zmusić rząd i opozycję do współpracy - uważa prof. Lena Kolarska-Bobińska.

Słyszymy nawoływania do stworzenia apolitycznego rządu fachowców albo też do ścisłej współpracy rządu i opozycji. Poszukiwanie porozumienia na górze jest czymś naturalnym w okresie kryzysu gospodarczego. Zakłada się bowiem, że pozwoli to znaleźć lepsze merytorycznie rozwiązania - w myśl maksymy: zgoda buduje, niezgoda rujnuje.

Ścisła współpraca między rządem a opozycją jest możliwa tylko wówczas, gdy sytuacja stanie się bardzo dramatyczna. Wymusi ona złamanie logiki gry partyjnej, zgodnie z którą partie konkurencyjne walczą ze sobą. Współpraca między partiami będzie w Polsce tym trudniejsza, że czeka nas napięty kalendarz wyborczy - z wyborami do Parlamentu Europejskiego, samorządowymi, prezydenckimi, do Sejmu i Senatu. W kampanii wyborczej nasili się współzawodnictwo między partiami. A społeczeństwo, wobec pogłębiającego się kryzysu, oczekuje czegoś zupełnie innego. Tym bardziej że spory polityczne w Polsce postrzegane są jako jałowe i destrukcyjne. Potwierdzają to badania. Wynika z nich, że konflikty między partiami i instytucjami publicznymi - jak prezydent, premier, rząd - są postrzegane przez dużą część społeczeństwa jako niezgodne z logiką demokracji. Może właśnie dlatego, że są takie niemerytoryczne i niepotrzebne. W trudnym okresie obywatele chcieliby oczekiwać od partii współdziałania, złagodzenia języka i zachowań.

W okresie kryzysu ludzie odczuwają szczególnie silny lęk przed tym, co jest niejasne, nieprzewidywalne i co może się zdarzyć. Jeżeli rząd parę miesięcy temu mówił, że będziemy mieli wzrost gospodarczy na poziomie 4,7 proc., a teraz mówi o poziomie 0 proc., Polacy czują się niedoinformowani. Nie wiedzą, co się dzieje, czy rząd mówi nieprawdę, a może sytuacja wymknęła się spod kontroli?

W tej chwili badania nastrojów pokazują, że bardziej boimy się o niepewny los kraju niż o własne kieszenie. Polacy są przekonani, że kraj zmierza w złym kierunku, ale nie mają jeszcze poczucia, że osobiście pogorszyła się ich sytuacja. Kryzys na razie dotyka tylko niektóre grupy zawodowe.

Partie polityczne, widząc jak narasta społeczne przekonanie o potrzebie współpracy, zaczęły mówić językiem porozumienia. Jednocześnie jednak... zaczęły się przerzucać nie tylko ofertami: "My chcemy współpracować", ale też winą: "Oni współpracować nie chcą". Na razie mamy więc do czynienia z eskalacją pustych ofert współpracy. Partie mówią: "My mamy swoją koncepcję i możemy współpracować, jeżeli wy się całkowicie zgodzicie z naszą koncepcją".

W takim duchu odbyła się polemika na łamach "Super Expressu" między prezydenckim ministrem Michałem Kamińskim i szefem gabinetu politycznego premiera, ministrem Sławomirem Nowakiem. W tych wywiadach widać przerzucanie się oskarżeniami: o niezrozumienie mechanizmów, niekompetencję. Czyli, jak zaczynamy mówić o prawdziwej współpracy, pojawia się mechanizm przerzucania się odpowiedzialnością. Minister Kamiński mówi: "My chcemy, tylko Platforma nie jest gotowa i nie będzie, dopóki nie wyeliminuje ze swoich szeregów kilku polityków". Minister Nowak odpowiada, że to jest polityka dezercji. Platforma oskarża PiS o to, że izoluje się od świata, a PiS zarzuca Platformie, że polski rząd nie działa tak, jak władze na całym świecie. Kryzys powoduje więc również to, że partie zamieniają się retoryką; PiS mówi o gospodarce i o miłości, Platforma zaczyna mówić o ochronie najsłabszych grup. Interesująca zamiana miejsc.

W tej chwili za deklaracjami współpracy nie widać konkretnych form dialogu. Z czasem, kiedy język współpracy dotrze do posłów, do urzędników, do działaczy lokalnych - może pozwoli to zastąpić kulturę walki i agresji kulturą ograniczonej współpracy. Na razie nie widzę takiej możliwości. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - w obecnej sytuacji to rząd jest odpowiedzialny za znalezienie dobrych rozwiązań, a opozycja nie chce brać odpowiedzialności za sprawy kraju. A zatem, jeśli mówimy o chęci współpracy, to rząd jest bardziej aktywny, bo chce zmniejszyć swoją odpowiedzialność i pozyskać sojuszników do planu, który uważa za dobry.

Kryzys powinien wymusić na politykach rozmowy, ale nie powinny być to rozmowy na najwyższym szczeblu - bo tam zawsze zwycięży logika konfliktu. W sytuacji gdy trudno porozumieć się politykom, najskuteczniejsza będzie współpraca między pracodawcami, pracobiorcami i instytucjami państwa. Chodzi o prawdziwy dialog społeczny. Dialog na poziomie centralnym, ale też na poziomie zakładów pracy. Myślę, że nacisk sytuacji ekonomicznej - to, że bezrobocie będzie pukało do drzwi wielu zakładów i związki zawodowe też będą musiały poczuć się odpowiedzialne za tę sytuację - taki dialog wymusi.

Lena Kolarska-Bobińska

Profesor socjologii, była dyrektor Centrum Badania Opinii Społecznej, od 1997 r. dyrektor Instytutu Spraw Publicznych

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki