W naszym kraju jest ponad 150 egzorcystów - i jak wynika ze statystyk - mają ręce pełne roboty, bo w każdym miesiącu mają ponad 100 spotkań. Wypędzania ducha z osoby opętanej musi się odbywać zgodnie z wytycznymi Watykanu. Na początku duchowny musi pokropić osobę egzorcyzmowaną wodą, potem odmawia litanię, czyta ewangelię i nakłada ręce na opętaną osobę, prosząc o pomoc Ducha Świętego. Później recytuje wyznanie wiary, odmawia modlitwę Pańską, pokazuje osobie egzorcyzmowanej krzyż i pokazuje nad nim znak krzyża.
Rytuał egzorcyzmów zazwyczaj odprawia się bez świadków, w zamkniętym pomieszczeniu. A to sprzyja książom, którzy siegają po drastyczne metody, czasem wykorzystując osoby opętane. W "Kronice opętanej" możemy przeczytać relację jednej z kobiet, który została poddana wypędzaniu złego ducha. Kobieta twierdzi, że duchowny wiele razy wkładał jej ręce pod bieliznę, a miejsca intymne nacierał olejami świętymi, tłumacząc, że diabeł boi się konsekrowanych rąk.
- Takie sprawy z założenia są niezwykle trudne. Mamy do czynienia z pokrzywdzonym, osobą zaburzoną, nieletnią, nieporadną. W ręce egzorcystów wepchnęli ją rodzice, nie ma świadków - mówił w rozmowie z "Polityką" Artur Nowak, autor książki "Kronika opętanej".