Ojciec Maciej Zięba jest alkoholikiem? "To prawda"

2010-09-13 18:16

Dominikanin, o. Maciej Zięba dostał propozycję nie do odrzucenia: albo sam zrezygnuje z kierowania Europejskim Centrum Solidarności, albo zostanie odwołany. Oficjalnie przyczyną dymisji o. Zięby są nieporozumienia między nim a prezydentem Gdańska, Pawłem Adamowiczem. Jednak jak mówi sam duchowny, jego problemy mają głębsze podłoże. Przyznał, że ma poważne problemy z depresją i alkoholem.

Bardzo szczere wyznanie o. Macieja Zięby zamieściła "Gazeta Wyborcza". Z zakonnikiem rozmawiali Roman Daszczyński i Marek Sterlingow z trójmiejskiej redakcji "GW".

Jak opowiada dominikanin, jego problemy z piciem zaczęły się w 2006 roku. - Zostałem zdradzony przez przyjaciół, nie chcę wchodzić w szczegóły, ale mój świat się zawalił razem z wiarą w ludzi - ze smutkiem wspomina ten czas.

Rozwiązanie swych problemów niesłusznie upatrywał w alkoholu. Ale gdy przed trzema laty dostał propozycję szefowania Europejskim Centrum Solidarności liczył, że ciężka praca i sukcesy w niej pozwolą mu zapomnieć o smutkach, które topił w butelce wódki. Mylił się. Kierowanie ECS-em oznaczało tylko stres, a sukcesy nie nadchodziły.

Przeczytaj koniecznie: Ojciec Zięba rezygnuje z kierowania Europejskim Centrum Solidarności

Problemy Zięby zaczęły się, gdy prezydent Gdańska zorientował się, że współpraca z dominikaninem nie układa się najlepiej. ECS pod jego rządami nie spełniał oczekiwań miasta. No i Zięba wydawał za dużo pieniędzy, kilkakrotnie przekraczając wyznaczony budżet. Inny zarzut dotyczył nieznajomości zasad zarządzania. Z o. Zięby był kiepski menadżer.

Jak piszą dziennikarze "Wyborczej", okazało się też, że Ziębie zdarzało się przychodzić do pracy po pijanemu. Ale naprawdę poważne problemy Zięby z piciem zaczęły się na początku 2008 roku, gdy pojechał do Warszawy na spotkanie z marszałkiem Senatu, Bogdanem Borusewiczem.

Tuż przed spotkaniem stracił przytomność. Do Gdańska wrócił na noszach, znalazł się w szpitalu. Prezydent Gdańska jeszcze wtedy wierzył w dominikanina, załatwił mu pomoc psychoterapeuty. Duchowny pomoc odrzucił. Udało mu się samemu ograniczyć picie, ale i tak jego współpracownicy często czuli od niego odór alkoholu, maskowany wodą kolońską.

Ostatecznie do dymisji Zięby doprowadziła fatalna organizacja ostatniego koncertu z okazji 30. rocznicy porozumień sierpniowych. Miała być rewelacyjna impreza, wyszła totalna klapa za 9 milionów złotych, z czego 3 miliony pochłonęły gaże dla artystów.

- Terapeuta uświadomił mi, że to nie alkohol jest źródłem mojego problemu, lecz głęboka depresja, na którą cierpię od czterech lat - wyznaje o. Zięba.

Patrz też: Ojciec Maciej Zięba: Solidarność jest jak Nokia. To jedyna polska marka rozpoznawana na całym świecie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki