Marek Sz. nadal kocha swoją Beatę K. (27 l.). Nawet teraz, kiedy siedzi na ławie oskarżonych i opowiada o zbrodni, której dokonał. A wszystko zaczęło się kilkanaście miesięcy temu od romantycznych spotkań, spacerów, wspólnych kolacji...
Przeczytaj koniecznie: Warmińsko-mazurskie: Urodziła i zabiła dziecko w ubikacji
Marek od pierwszego wejrzenia pokochał Beatkę. Oboje zamieszkali w Olsztynie (woj. warmińsko-mazurskie). Jednak w pewnym momencie Beata zaczęła znikać na całe noce. Wystarczył jeden telefon, a zakładała krótką spódniczkę, bluzkę z dekoltem i bez słowa znikała na długie godziny.
Narzeczony szybko odkrył prawdę: jego Beata dorabiała w burdelu! Postanowił... ją ratować. Ale gdy Marek Sz. wpadł do domu uciech, widok roznegliżowanej ukochanej czekającej na klientów przechylił szalę goryczy. Chwycił za wielki kuchenny nóż i krzycząc: - Giń alfonsie - wbił nóż aż po rękojeść w szyję tzw. opiekuna jego wybranki - Józefa N. (+54 l.). Kiedy ofiara osunęła się na podłogę, zaczął zadawać ciosy swojej dziewczynie. Beata K. ostatkiem sił uciekła z lokalu. Zaniepokojeni awanturą sąsiedzi wezwali policję i pogotowie.
Patrz też: Żary: Dachówka omal nie zabiła dziewczynki
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/zary-dachowka-omal-nie-zabila-dziewczynki-aa-tRHz-3123-q9PG.html
- Ja nie żałuję tego łobuza. Za Beatkę oddałbym życie - mówił Marek Sz. śledczym zaraz po zatrzymaniu. Za zabójstwo ślepo zakochanemu mężczyźnie grozi nawet 25 lat więzienia.