Orgazm to nie wszystko

2008-11-17 3:00

Tylko w "Super Expressie" ojciec kapucyn Ksawery Knotz (43 l.) odpowiada na pytania, które nie przeszłyby wam przez gardło w rozmowie z waszym księdzem. Już dziś publikujemy drugi fragment książki, która w księgarniach pojawi się dopiero w 2009 roku. Tym razem duchowny opowiada, jak powinien wyglądać orgazm katolickich małżonków.

Podczas pieszczot małżonkowie potęgują wzajemne odczucie przyjemności. W tym celu powinni poznać swoje strefy erogenne, których pieszczenie wywołuje największą przyjemność, "aż oboje, kolejno lub równocześnie, dochodzą do ekscytującego momentu, w którym zatracają się w sobie, gdy ich ciała splatają się. (...) Odkrywają, że zostali wezwani z głębi samotności, aby dać się wypełnić drugą osobą i stać się całością. (...) Odkrywają, że ich cielesne istnienie zostało wezwane do spotkania przez drugą osobę, o którą się troszczą".

Konsumpcyjna kultura lansuje orgazm jako szczyt aktu seksualnego. Patrząc na akt seksualny tylko pod kątem przyjemności, uważa orgazm za najważniejszy moment współżycia seksualnego. Taki pogląd jest błędny. Najważniejszym i szczytowym momentem jest moment penetracji w pochwie kobiety. To jest moment zjednoczenia - stania się jednym ciałem nie tylko w sensie największej bliskości fizycznej, ale także zjednoczenia psychicznego i duchowego. Ważne jest, aby małżonkowie mieli świadomość wagi tej chwili i chcieli trwać jak najdłużej we wzajemnym zespoleniu. Moment wniknięcia członka do pochwy rodzi poczucie bycia razem, radość ze spotkania, ma największe znaczenie dla odświeżenia i pogłębienia więzi małżeńskiej. Sakrament małżeństwa pomaga odkryć to, co jest najważniejsze. Celem współżycia seksualnego nie jest sama przyjemność, ale coś znacznie trwalszego - zbudowanie więzi, przeżycie jedności w intymnym spotkaniu się kochających osób.

W ciele kobiety mężczyzna znajduje jakby dom - zagłębia się w miejsce ciepłe i przytulne. Kobieta przyjmując mężczyznę, otulając go tak jak tylko ona to potrafi zrobić, czuje się wypełniona. Mężczyzna doświadcza w swoich ramionach kobiecości, kobieta doświadcza męskości. Tak właśnie tworzy się jedność.

Nadmierna koncentracja na stronie fizjologicznej współżycia seksualnego sprawia, że pomniejszeniu ulegają najważniejsze jego elementy. Osiągnięcie orgazmu nie stanowi normy oceniającej jakość międzyosobowej komunikacji. Orgazm jest doznaniem, które towarzyszy spotkaniu, dopełnia je, zakorzenia w ciele, nadaje wyrazistości doświadczeniu bardziej głębokiemu i całościowemu, jakim jest zjednoczenie serc.

Takie myślenie jest szczególnie ważne dla kobiet, u których przeżycie orgazmu zależy od wielu czynników - wieku (wiele młodych żon nie potrzebnie się martwi jego brakiem, nie wiedząc, że kobieta osiąga dojrzałość seksualną później niż mężczyzna), aktualnego stanu zdrowia, kłopotów w pracy czy w domu, od relacji z mężem, czystości sumienia... Duże znaczenie ma pozytywne, afirmujące spojrzenie na seksualność, ciało, kobiecość... Nie można zapominać, że są kobiety, które w czasie aktu seksualnego nie przeżywają szczególnej przyjemności, ale i tak czują się szczęśliwe i czerpią z intymności wiele radości, poczucia bezpieczeństwa, miłości.

Mężczyzna powinien znowu pamiętać, że głównym kryterium potwierdzającym jego męskość nie jest sama umiejętność doprowadzenia żony do orgazmu, ale okazanie jej miłości, umiejętność nawiązania głębokiej relacji duchowej i psychicznej, czyli o wiele pełniejsze zjednoczenie się z nią. Gdy będzie adorował żonę, troszczył się o nią, wtedy umożliwi jej rozwój seksualny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki