Oto mroczne oblicze stolicy

2008-09-26 8:30

Mieszkańcy Warszawy nie chcą już bać się bandytów, narkomanów, agresywnych pijaków i wandali.

Mieszkańcy Warszawy nadal czują się zagrożeni. Jest wiele miejsc, w które zbyt rzadko zaglądają policyjne patrole. Próżno też tam szukać miejskich strażników.

Ciemne zaułki, nieoświetlone przejścia, podejrzane typy w osiedlowych bramach i na podwórkach, młodzi bandyci ukryci w krzakach i parkach, menele przesiadujący pod budkami z piwem i nocnymi sklepami - takie obrazki niemal codziennie tysiące warszawiaków widują idąc na spacer, na zakupy, czy wracając wieczorem z pracy.

Z policyjnych statystyk i badań opinii publicznej wynika, że mieszkańcom stolicy najbardziej doskwierają pospolici przestępcy i drobne rzezimieszki. Tylko w pierwszych 6 miesiącach tego roku stróże prawa odnotowali w Warszawie 1258 rozbojów. Ponad 12 tysięcy mieszkańców miasta zostało okradzionych. Ukradziono 1382 samochody, a 51 kobiet padło ofiarą gwałcicieli. W stolicy doszło też do 38 zabójstw.

Policja nie zajmuje się dresiarzami z blokowisk dopóki nie popełnią przestępstwa. A czy kilku rosłych chłopa stojących w bramie czy wejściu do klatki schodowej, łysych, przeklinających, trzymających na smyczy groźnego psa, popełnia przestępstwo? Jeszcze nie. Ale kto się ich nie boi? Kto nie drży o dziecko właśnie wracające ze szkoły? Która kobieta nie lęka się, że na nią napadną i w najlepszym razie wyrwą torebkę? Nie chcemy się bać wracając do domu, nie chcemy być narażeni na takie widoki. "Super Express" mówi: stop bandytom w stolicy!

Warszawa jest niebezpiecznym miastem

Boimy się chodzić po ulicach, zwłaszcza po zmroku. Bandyci i złodzieje są tu bezkarni. Za mało jest patroli policji i straży miejskiej.

Zofia Szteke (53 l.), emerytka:
- Niebezpieczne są przystanki autobusowe na Woli i Bemowie. Wieczorami przesiadują na nich grupki dresiarzy, którzy piją piwo, palą papierosy i klną. Straż miejska i policja w ogóle się nimi nie interesują.

Dariusz Drybowski (42 l.), kioskarz:
- Warszawa jest niebezpiecznym miastem. Ja mieszkam na Gocławiu, a tu najgorzej jest na ul. Fieldorfa. Jak chcę iść na spacer do parku, to biorę psa, inaczej byłoby strach. Nikt nie robi porządku, za mało chodzi patroli.

Stella Cybulska (28 l.), wychowuje dziecko:
- Niech policja i strażnicy ruszą się z radiowozów i zrobią z łobuzami porządek. Przy rondzie Wiatraczna stoją dresiarze, piją wódkę i obrażają przechodniów. Napadli mnie na pętli na Gocławiu i ukradli torebkę.

Janusz Włostowski (71 l.), elektryk: 
- Jest wiele niebezpiecznych miejsc. Mnie kilkakrotnie napadnięto. Często słyszałem zaczepki, padające z ust młodzieży. Miejsce szczególnie niebezpieczne to ulice: Stalowa i Konopacka.

Beata Loranty (34 l.), pracownica firmy ubezpieczeniowej:
- W Warszawie nie jest bezpiecznie. Najgorzej jest na Kole. Bandyci łażą sobie między blokami i tylko czyhają, żeby zrobić coś złego. Potrafią ot tak, dla zabawy, wybić szybę w bloku.

Bogdan Kowalski (53 l.), ślusarz: 
- Zbiry zbierają się na Trakcie Lubelskim, przy ul. Płowieckiej. Przyjeżdżają tu z różnych miejsc na tzw. gościnne występy. Lubią wypić i narozrabiać, często są spoza Warszawy. Policji tam jak na lekarstwo.

Katarzyna Nowak (26 l.), pedagog:
- Najniebezpieczniej czuję się koło Dworca Wileńskiego. Na Białostockiej, Targowej, na przystankach siedzą dresiarze. Ogoleni na łyso piją piwo. Boję się tamtędy chodzić. Tym bardziej że policji praktycznie w ogóle nie ma.

Bernard Roszek (50 l.), sklepikarz:
- Bardzo boję się pętli tramwajowej na Górczewskiej. Kiedy późnym wieczorem wracam z pracy, przechodzę tamtędy w strachu. Stoją tam młodzi bandyci, którzy tylko patrzą, by komuś zrobić krzywdę.

Tadeusz Godlewski (68 l.), emeryt:
- Wspaniale, że "Super Express" robi taką akcję. Pojedźcie na ul. Rembielińską na Bródnie. Przed blokami, na klatkach nocami stoją łysi dresiarze. Piją alkohol i w pijackim amoku tłuką butelki o ściany. A policji oczywiście nie ma!

Stanisław Wypijewski (60 l.), ekonomista:
- Na blokowiskach w ogóle nie ma policji! Watahy dresiarzy krążą z piwem, niebezpiecznymi psami i wzbudzają grozę wśród mieszkańców. Boimy się wychodzić po zmroku.

Jeśli się boisz, pomożemy Ci!
Zadzwoń: (022) 515 91 58
Napisz: [email protected]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki