Paszcza roku

2009-01-01 18:00

Już od kilku lat politycy prześcigają się w bon motach, ripostach, aforyzmach i tym podobnych. Kto w tym roku wniósł najwięcej do politycznego dyskursu i najbardziej przysłużył się polszczyźnie? Zagłosuj.

Już od kilku lat politycy prześcigają się w bon motach, ripostach, aforyzmach i tym podobnych, choć trzeba przyznać, że nie zawsze robią świadomie (choroba filipińska, pomroczność jasna albo ból lewej goleni mogą skutecznie zaburzać percepcję). Efekty tych zmagań są czasem śmieszne, czasem straszne, ale na pewno zawsze oryginalne.

Kto jest mistrzem ciętej riposty polskiej polityki? Naszym zdaniem, Leszek Miller. Niestety, odkąd znalazł się na jej marginesie, nie słychać już jego złośliwych i sprośnych komentarzy (na czym oczywiście cierpi jakość politycznego dyskursu). Ma jednak następców. Oto oni:

 

Elżbieta Kruk - posłanka PiS zasłużyła się dla współczesnej polszczyzny zupełnie nieświadomie. Partyjni koledzy nie zatroszczyli się o niedysponowaną posłankę, z czego skorzystali dziennikarze. Czego się dowiedzieliśmy? Że Kruk potrafi "coś tam, coś tam", nawet w stanie wskazującym. Nasza rada: jeśli od twoich urodzin minęły dopiero dwa dni, nie idź do pracy.

Jacek Kurski - bohater najbardziej widowiskowego pościgu ostatnich lat. Poseł bardzo spieszył się do Warszawy na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskiem, więc podłączył się pod policyjny konwój. Przejechał tak ponad 100 km, a zatrzymała go dopiero policyjna blokada (policjanci sądzili, że to próba odbicia konwojowanego gangstera). Jak tłumaczył się Kurski? Myślał, że w kolumnie jedzie... marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. - Dzięki temu mogłem ominąć korki - mówił poseł PiS. Nas jednak ujął innym rozbrajającym stwierdzeniem. Na pytanie, dlaczego nie zatrzymywał się na sygnały policji, odparł "Dobrze się jechało".

Bronisław Komorowski - specjalista od strzelania precyzyjnego. Marszałek Sejmu nie przejął się za bardzo tym, że w Gruzji strzelano do kolumny samochodów, w której jechał prezydent Lech Kaczyński. - Jaka wizyta, taki zamach - stwierdził. Na co najmniej wyróżnienie zasługuje jednak błyskotliwe twierdzenie: "Trzeba ślepego snajpera, żeby nie trafić z 30 metrów". Czyli że co, powinien był trafić?

Artur Górski - poseł PiS powinien wysłać Barackowi Obamie co najmniej kartkę z gratulacjami i życzeniami dalszych sukcesów, bo to właśnie dzięki prezydentowi-elektowi wypłynął na szerokie wody polityki (a już na pewno przez kilka dni był bohaterem mediów). Górski to "jedyny sprawiedliwy", który miał odwagę powiedzieć, kim naprawdę jest Obama. Otóż Obama to "czarny mesjasz nowej lewicy" i "nadchodząca katastrofa, to koniec cywilizacji białego człowieka". Teraz czekamy tylko na czarnego papieża i koniec świata.

Janusz Palikot - chyba najbardziej kolorowa (również dosłownie, te złote krawaty, różowe koszule...) postać polskiej polityki, wieczny showman (dziwne, że żadna z telewizji jeszcze nie zwróciła się do niego o pomoc). Był już wibrator i pistolet, był świński łeb, teraz jest kapelusz ze zrzutką na Ziobrę. Ostatnio Palikot zaimponował nam... świątecznym miłosierdziem, połączonym oczywiście z osobliwym poczuciem humoru. - Postanowiłem dzisiaj w związku z Bożym Narodzeniem i Świętami przestać atakować Lecha Kaczyńskiego przez najbliższe kilka miesięcy. Skoncentruję się na Jarosławie Kaczyńskim i na PiS, a "puszczam" Lecha Kaczyńskiego - powiedział Palikot. Za tę zabawną wypowiedź - nasza nominacja.

Waldemar Pawlak - zwolennik polityki prorodzinnej inaczej. Gdy Platforma ogłaszała koalicję z PSL, jej politycy zarzekali się, że to już nie ci sami ludowcy co dawniej. Co się okazało? To ci sami ludowcy, a nawet jeszcze bardziej. Pracę w KRUS-ie mógł dostać każdy, pod warunkiem, że jego ojcem, wujkiem, ciocią, szwagrem, itd. był ktoś z PSL. Co na to naczelny strażak III RP? "W zatrudnianiu rodziny nie ma nic złego. Powinno cieszyć, kiedy dzieci wykazują podobne zainteresowania i chcą iść w ślady rodziców". I niech ktoś powie teraz, że rząd nie dba o polskie rodziny.

 


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki