- Chciałem się przekonać, czy w sieci internetowej dzieci są bezpieczne, czy łatwo jest im nawiązać kontakt z kimś dorosłym, który może mieć złe zamiary. I wystarczyło 15 min, by ten facet do mnie napisał - mówi Mateusz Giec, ojciec dwójki dzieci, autor prowokacji, w której sidła wpadł Sebastian S.
Mateusz Giec w sieci był 14-letnią Moniką i Sebastian S. myślał, że to z nią przez kilka dni otwarcie rozmawia o seksualnych preferencjach. Nie przeszkadzał mu wiek dziewczynki, o którym ta mówiła wielokrotnie. Za to pytał, jakie prezenty chce za seks. Kiedy przyjechał na spotkanie z 14-latką, na klatce schodowej zatrzymała go policja.
Sebastian S. jest oskarżony o uwodzenie małoletniej przez internet i namawianie jej do czynności seksualnych. Najpierw przyznał się do winy, ale przed sądem to odwołał. Prokurator żąda dla niego 10 mies. więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 4 tys. zł grzywny i ustanowienia kuratora sądowego. Obrońca liczy na uniewinnienie. Wyrok w piątek.
ZOBACZ TAKŻE: "Zacznijmy od zera i zacznijmy żyć PO BOŻEMU". Szokujące słowa księdza PEDOFILA do ofiary