Różaniec

i

Autor: Przemysław Jach

"Zacznijmy od zera i zacznijmy żyć PO BOŻEMU". Szokujące słowa księdza PEDOFILA do ofiary

2018-03-19 13:14

Ksiądz Jan M. zgotował temu - obecnie już dorosłemu mężczyźnie - prawdziwe piekło.  Jurek po przystąpieniu do komunii świętej zostaje ministrantem. Po jakimś czasie duchowny proponuje religijnemu chłopcu wyjazd do Włoch. Dla Jurka ta perspektywa wydawała się szansą na lepsze życie, bo w domu codziennie przeżywał koszmar. Wszystko przez wyładowującego na nim swoją agresję ojcu. Szybko jednak okazało się, że chłopiec trafił z deszczu pod rynnę.

- Jeszcze w Polsce zapraszał mnie na lody, sadzał na kolana i dawał prowadzić samochód. Koledzy mi zazdrościli, że się ksiądz mną interesuje - wspomina w rozmowie  z "Gazetą Wyborczą" pan Jerzy. Gdy duchowy został we Włoszech proboszczem w jednej z parafii, matka chłopca zgodziła się na to, że syn pojedzie mieszkać do niego. - Była połowa lat 90., wtedy nie mówiło się o pedofilach, a co dopiero o pedofilii wśród księży. U nas szaro, biednie, Włochy to inny świat. Ksiądz Jan był zatroskany o nasze sprawy. Myślałam - anioł, nie człowiek - mówi "GW" kobieta. Jurek zamieszka w pokoju z księdzem. Tak jest taniej i wygodniej - mniejszy bałagan, mniejsze koszty ogrzewania. Pewnego dnia - jak opowiada pan Jerzy - kapłan ściska penisa chłopca, gdy ten liczy do dziesięciu. Zszokowany Jurek nie wie, co robić. Nie zdaje sobie sprawy, że to dopiero początek piekła. - Kiedy nie dotykał moich genitaliów, to kładł się na mnie. Samo leżenie i ocieranie się sprawiało mu przyjemność. Później wracał do swojego łóżka i się masturbował. czasami kazał mi spać z psami. Patrzył na mnie i psy i się masturbował - wraca do koszmarnych wspomnień mężczyzna.

O sprawie Jana M. program przygotowała stacja Italia1. Pan Jerzy pojechał do niego z ukrytą kamerą. - Byłeś dla mnie wszystkim. Pamiętasz, ile rzeczy ci dałem - tymi słowami próbuje bronić się duchowny. Gdy mężczyzna zauważa, że miał wówczas tylko 13 lat, duchowny mówi, że "czasami człowiek się w życiu pomyli". - Za błędy, które popełniłem, mówię szczerze, przepraszam. Połóżmy na tym taką płytę grobową - proponuje. To, co Jan M., mówi później jeszcze bardziej szokuje. - Ty zapomnij i ja zapomnę. Zacznijmy od zera i zacznijmy żyć po bożemu, żeby było dobrze - taką "ofertę" składa ksiądz, który 20 lat temu był nadzieją na lepsze życie katowanego przez ojca Jurka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki