- Jeszcze w Polsce zapraszał mnie na lody, sadzał na kolana i dawał prowadzić samochód. Koledzy mi zazdrościli, że się ksiądz mną interesuje - wspomina w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pan Jerzy. Gdy duchowy został we Włoszech proboszczem w jednej z parafii, matka chłopca zgodziła się na to, że syn pojedzie mieszkać do niego. - Była połowa lat 90., wtedy nie mówiło się o pedofilach, a co dopiero o pedofilii wśród księży. U nas szaro, biednie, Włochy to inny świat. Ksiądz Jan był zatroskany o nasze sprawy. Myślałam - anioł, nie człowiek - mówi "GW" kobieta. Jurek zamieszka w pokoju z księdzem. Tak jest taniej i wygodniej - mniejszy bałagan, mniejsze koszty ogrzewania. Pewnego dnia - jak opowiada pan Jerzy - kapłan ściska penisa chłopca, gdy ten liczy do dziesięciu. Zszokowany Jurek nie wie, co robić. Nie zdaje sobie sprawy, że to dopiero początek piekła. - Kiedy nie dotykał moich genitaliów, to kładł się na mnie. Samo leżenie i ocieranie się sprawiało mu przyjemność. Później wracał do swojego łóżka i się masturbował. czasami kazał mi spać z psami. Patrzył na mnie i psy i się masturbował - wraca do koszmarnych wspomnień mężczyzna.
O sprawie Jana M. program przygotowała stacja Italia1. Pan Jerzy pojechał do niego z ukrytą kamerą. - Byłeś dla mnie wszystkim. Pamiętasz, ile rzeczy ci dałem - tymi słowami próbuje bronić się duchowny. Gdy mężczyzna zauważa, że miał wówczas tylko 13 lat, duchowny mówi, że "czasami człowiek się w życiu pomyli". - Za błędy, które popełniłem, mówię szczerze, przepraszam. Połóżmy na tym taką płytę grobową - proponuje. To, co Jan M., mówi później jeszcze bardziej szokuje. - Ty zapomnij i ja zapomnę. Zacznijmy od zera i zacznijmy żyć po bożemu, żeby było dobrze - taką "ofertę" składa ksiądz, który 20 lat temu był nadzieją na lepsze życie katowanego przez ojca Jurka.