Wszystko zaczęło się w Zgierzu od próby kontroli drogowej. Policjanci chcieli zatrzymać sunącego mercedesem mężczyznę, bo podejrzewali, że pojazd jest kradziony. Co ciekawe, zgłoszenie o kradzieży pochodziło od ojca 33-latka. - Kierowca zamiast zatrzymać się do kontroli gwałtownie przyspieszył, a policjanci ruszyli w pościg - relacjonuje w rozmowie z "Dziennikiem Łodzkim" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Mężczyzna był zdeterminowany do ucieczki. - Pojechał w stronę autostrady A2. Na rondzie w Emilii wjechał pod prąd na autostradę A2. Kontynuując pościg, policjanci używali sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Kierowca początkowo ominął policyjne radiowozy i po chwilowym postoju, ruszył z dużą prędkością - mówi Kopania. Przez skrajnie nieodpowiedzialną i niebezpieczną jazdę doszło do kolizji dwóch innych samochodów.
33-latek mknął dalej, nie zważając na wielokrotne łamanie przepisów. Nagle uderzył w barierki przy pasie zieleni. Po chwili wysiadł z auta i kontynuował ucieczkę, tym razem na piechotę. W końcu mężczyzna wpadł w ręce gliniarzy. Okazało się, że w mercedesie przebywała 14-latka, z którą 33-latek zaspokajał swoje chore żądze. - Przez kilka dni wspólnie podróżowali po Polsce. W tym czasie małoletnia kilkukrotnie została wykorzystana seksualnie - informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Pedofil przyznał się do stawianych mu zarzutów. Teraz może trafić za kratki nawet na 12 lat.