PIERZWIN: Kuzyn 3,5-letniej Julii PRZEPRASZA

2013-03-04 3:00

Przerażona, zmarznięta, z buźką spuchniętą od płaczu. Maleńka Julcia (3,5 r.) całą noc spędziła na bagnach, ponad 3 kilometry od domu w Pierzwinie (woj. lubuskie). Dziewczynka zgubiła się, bo nie upilnował jej 16-letni kuzyn Marcin. Pośrodku pustkowia dziecko odnalazł pies Czaruś (7 mies.). Był z maleństwem przez cały czas i ogrzewał je własnym ciałem. On także szczekaniem przywołał pomoc...

Julcia zaginęła w piątkowy wieczór. Zniknęła nagle z podwórka, na którym bawiła się pod okiem kuzyna. Rodzice musieli wyjść, a chłopak wydawał im się wystarczająco odpowiedzialny. Niestety, nastolatek spuścił małą z oczu.

- Wszedłem na moment do kuchni, kiedy wróciłem, już jej nie było - opowiada nam Marcin.

- Natychmiast zaalarmowałem wszystkich dookoła.

Rozpoczęły się poszukiwania. Okolice przetrząsało ponad 300 osób. Oprócz policjantów i strażaków do akcji tłumnie przystąpili sąsiedzi. Nikt z nich nie odnalazł jednak małej ani wieczorem, ani w nocy.

- Byłem przerażony, wiedziałem że to wszystko przeze mnie - mówi Marcin. - Cały czas miałem jednak nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie.

Przełom w poszukiwaniach nastąpił krótko przed szóstą rano. Ratownicy przetrząsający teren oddalony ponad 3 kilometry od domu dziewczynki usłyszeli szczekanie psa. Pobiegli w tamtym kierunku. Kiedy zbliżyli się do gęstych zarośli, dobiegł ich płacz. Wszyscy aż krzyknęli z radości. Wiedzieli, że odnaleźli zgubę.

Julcia leżała na ziemi. Obok niej był Czaruś - czarny kundelek.

- Wyglądało na to, że przez całą noc ogrzewał jej ciałko - mówi jeden z ratowników.

Po przewiezieniu do szpitala okazało się, że dziecko ma odmrożone stópki. Jego życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.

- To była najstraszniejsza noc w moim życiu. I taka sama dla rodziców Julci. Bardzo wszystkich przepraszam - mówi 16-letni Marcin. I dodaje, że Czarusia będzie odtąd traktował jak bohatera.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki