Piloci nie krzyczeli przed katastrofą. Nie było piątego głosu w kokpicie?

2010-05-17 12:11

Jakie były ostatnie słowa załogi prezydenckiego Tu-154M? Czy tuż przed tym jak maszyna rozbiła się o ziemię piloci krzyczeli w desperacji i wzywali imienia Pana Boga? Zapisy z czarnych skrzynek samolotu w końcu ujawniają prawdę. Na nagraniach prawdopodobnie nie słychać żadengo piątego głosu, kogoś spoza załogi, a w głosach samej załogi nie słychać nerwów czy zdenerwowania.

Najnowsze ustalenia w sprawie rosyjsko-polskiego śledztwa rzucają nowe światło na smoleńską tragedię. Edmund Klich, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, który obserwuje w Moskwie prace prokurtorów, ujawnił co działo się w kokpicie tupolewa tuż przed katastrofą.

- Słuchałem całych rozmów w kabinie i słyszałem bardzo dokładnie rozmowy załogi między sobą, załogi z kontrolerami na ziemi. Natomiast jeśli były jakieś inne rozmowy, to takie rozmowy są w tle. W związku z tym, słuchając bez wyciszenia szumów, ja nie słyszałem innych głosów i tego nie mogę potwierdzić, bo mogę powiedzieć to, co słyszałem - zaznaczył Klich.




Obserwator rosyjskiego śledztwa nie dopatrzył się w rozmowach pilotów zdenerwowania, ani nie słyszał, by np. rozmawiali podniesionym głosem. Nie słyszał też żadnego piątego głosu. Spostrzeżenia Klicha powinny się potwierdzić w końcowym raporcie ze śledztwa, który Rosjanie przekażą nam najwcześniej za kilka miesięcy.

A co z tajemniczym piąty głosem? Czy do kabiny załogi wszedł któryś z pasażerów, a może była to stewardessa? Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych nie słyszał nikogo innego oprócz dwóch pilotów, mechanika i nawigatora. Czy zatem doniesienia, że w kokpicie był dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ, Mariusz Kazana okazały się nieprawdą?

Przeczytaj koniecznie: Rząd oszukał rodziny ofiar katastrofy

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki