Po jakich studiach najwięcej się zarabia: Informatycy i inżynierowie – bez doświadczenia żądają 8 tysięcy na rękę i dostają!

2010-06-17 13:52

Według oficjalnych danych 2 miliony ludzi w Polsce nie ma pracy, żyje z zasiłku dla bezrobotnych. Tymczasem są branże gdzie pracowników zatrudnia się „od zaraz”. Pracodawcy poszukują absolwentów kierunków technicznych oraz informatyków. Doświadczenie często nie gra roli, a negocjacje płacowe zaczynają się od 3,5 tysiąca zł na rękę.

Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, który publikuje wyniki badań AcelorMittal Poland SA boom na studia o kierunku technicznym ma swoje uzasadnienie. Na rynku brakuje specjalistów, którzy potrafiliby się wykazać nie tylko doświadczeniem, ale i dyplomem z zakresu inżynierii.

Z szacunków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że w perspektywie pięciu lat aż 50 procent ofert pracy będzie skierowane właśnie do inżynierów różnych kierunków. Do 2013 roku może zabraknąć również informatyków.

Specjalista potrzebny przed Euro 2012

Wzmożony popyt na inżynierów to efekt rozwijania się gospodarki. W dodatki szykuje się przyspieszenie tego rozwoju, dzięki Euro 2012.

Żeby jednak projekt wypalił potrzebni są specjaliści: konstruktorzy czy planiści. Tych na rynku pracy jest mało i właśnie dlatego wchodzący na rynek inżynierowie mają poczucie, że mogą dyktować warunki.

Jak wynika z raportu Banku Danych o Inżynierach (BDI) średnia pensja inżynierów w kwietniu tego roku wynosiła 4 tys. 900 zł brutto. Dużo? Inżynierowie twierdzą, że stanowczo za mało.

Etat i pięć tysięcy na rękę – bez dyskusji


Jak donosi „DGP” wymagania płacowe absolwentów kierunków technicznych rosną dosłownie z roku na rok. Co czwarty przyszły inżynier chciałby zarabiać po trzech latach pracy między 5 a 8 tys. złotych na rękę. Firmy nawet nie próbują studzić głów młodych inżynierów bo wiedzą jak trudno znaleźć osoby z dyplomem.

Pracodawcy płacą więc i... niestety często narzekają, bo wiedza techniczna to jedno a doświadczenie to drugie.

Kursy doszkalające obowiązkowe

Inżynierowie prosto po studiach często mają nikłe pojęcie o realiach swojej pracy. Są wyuczeni reguł i praw, ale wykorzystanie tej wiedzy często sprawia im problemy i powoduje konflikty.

Pracodawcy przyzwyczaili się z resztą do tego, że potrzebne są praktyczne szkolenia. Prawie 1/3 firm płaci za to, żeby odpowiednio „wychować” sobie kadrę. Kosztowne kursy i tak stanowią dla firmy mniejsze obciążenie niż ewentualne późniejsze naprawianie szkód.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki