Po najeździe Pudziana hotel jest zamknięty

2019-04-19 7:28

Od najazdu Mariusza Pudzianowskiego (42 l.) i jego ekipy na hostel „Leskowiec” w Andrychowie, dwa górne piętra wyglądają jak pobojowisko, a budynek jest zamknięty na cztery spusty. - Musiałem to zrobić w obawie o bezpieczeństwo gości - skarży się współwłaściciel nieruchomości.

Hostel prosperował nieźle, o czym świadczą opinie w internecie. Po przejęciu połowy obiektu przez strongmana i jego ekipę, przestał działać. Na dwóch piętrach, które w opinii Pudziana należą do niego, walają się puste butelki, straszą wyrwane gniazdka i zlewozmywaki bez kranów. Brakuje też drzwi i reszty wyposażenia, w tym zasłon i lodówek. - Te rzeczy były nowe – mówi pan Andrzej, współwłaściciel „Leskowca”, a wartość zabranych przedmiotów wycenia na ok. 50 tys. zł.

Jak twierdził Mariusz Pudzianowski wszystko to wywiezione zostało... na czas planowanego remontu. - Będę podnosił tu standard - tłumaczył. Jak i kiedy? Nie wiadomo, ponieważ na żadne prace się nie zanosi. - Co miesiąc ponoszę koszty utrzymania obiektu, nie uzyskuję przy tym żadnych przychodów, bo hotel jest zamknięty - tłumaczy pan Andrzej i dodaje, że roszczeń z tego tytułu planuje dochodzić w przyszłości - Toczy się także postępowanie o naruszenie posiadania, bo do budynku wtargnięto siłą - podkreśla.

Przypomnijmy. Jesienią ubiegłego roku Mariusz Pudzianowski przejął połowę hostelu. Udziały w nieruchomości odkupił od byłej żony pana Andrzeja. Arbitralnie uznał, że należą mu się dwa piętra budynku. Nie spytał o zdanie współwłaściciela budynku. - Problem w tym, że sprawa podziału majątku pomiędzy mną, a byłą żoną jest nierozwiązana, więc akt notarialny, który pokazywał pan Pudzianowski jest wobec mnie nieważny - podkreśla przedsiębiorca.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają