Podejrzany o napaść na tle seksualnym na mieszkance Łodzi już ujęty!

i

Autor: Komenda Miejska Policji w Łodzi

Pobił studentkę i kazał jej "oje...ć pałę". Wiemy, jak podejrzany się tłumaczy

2019-02-28 16:13

Studentka łódzkiej Szkoły Filmowej przeżyła horror, gdy w poniedziałek nad ranem wracała do akademika po transmisji z gali rozdania Oskarów. W samym centrum miasta została napadnięta przez bandytę, który próbował ją zgwałcić. Policja szybko wytypowała i ujęła podejrzanego o to haniebne zachowanie mężczyznę. Jak się okazuje, na policję zgłosiło się więcej kobiet, które również miały być jego ofiarami. Tymczasem ujawniono, jak podejrzewany tłumaczył się w trakcie przesłuchania.

Przypomnijmy: pani Aleksandra studiuje w słynnej łódzkiej „filmówce”, gdzie w nocy z niedzieli na poniedziałek, chętni mogli obejrzeć transmisję rozdania Oskarów. Młoda kobieta skorzystała z okazji. Po godzinie 5 rano postanowiła wrócić do akademika. Tego, co działo się później, nie zapomni do końca życia. Jak relacjonowała na Facebooku: - Nie zauważyłam jak w ciągu kilkudziesięciu sekund podszedł do mnie mężczyzna, który krzyknął do mnie „o ty kur...” i zaczął mnie szarpać. Pierwsza rekcją ucieczka - niestety udaremniona, widzę przejeżdżające auto to wyskakuje przed nie i zatrzymuje krzycząc pomocy bo już wiem, że coś jest nie tak. Samochód mnie mija, ot normalny łódzki incydent w poniedziałkowy poranek. Zaczynam krzyczeć i wtedy mężczyzna zaczyna do szarpania i ściskania dodaje okłady pięścią w twarz i głowę i informuje mnie, że mam mu cytuje „oje... galę”. W życiu nie spotkało mnie coś równie obrzydliwego, coś na tyle przerażającego, że dosłownie się zsikałam pod siebie. Potem pamiętam już tylko okładanie mojej głowy, krzyki „nie krzycz bo Cię zaj...” i moje histerycznie wrzeszczenie wniebogłosy o pomoc. Na koniec sprowadzenie do pozycji klęczącej i kilka kopniaków w głowę i w bok ciała. Potem pojawili się ludzie i oprawca spokojnie oddalił się w stronę ulicy Kilińskiego. Ja po tym wszystkim nie byłam w stanie wydusić z siebie nawet słów gońcie go! Jedyne co krzyczałam to „boże co on mi zrobił” i sama musiałam zadzwonić o pomoc.”

Po nagłośnieniu przez poszkodowaną sprawy w mediach społecznościowych, policja we wtorkowe popołudnie ujęła podejrzanego. Jak zdradziła nam wówczas Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi: - Przed godziną 16.00 w dniu 26 lutego 2019 roku policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi zatrzymali 29-latka jako osobę podejrzewaną o napaść na tle seksualnym. Czynności prowadzone były przez policję od wczoraj. Samo miejsce zdarzenia nie jest objęte monitoringiem, ale policjanci analizując zapisy okolicznych kamer wyselekcjonowali wizerunek podejrzewanego, opublikowali go w mediach, a także rozpoczęli typowania na bazie własnego rozpoznania. W efekcie podejrzewany mężczyzna został szybko zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie.

Krzysztof Kopania z łódzkiej Prokuratury Okręgowej zdradził, w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym" część zeznań zatrzymanego. Jak wspominał: - 29-latek powiedział, że w niedzielę wieczorem razem z kolegami z pracy spożywał alkohol w różnych restauracjach, stamtąd udali się do klubu nocnego i na stację benzynową. To ostatni element, który pamięta. Podejrzany twierdził ponadto, że "następnego dnia rano obudził się u siebie w domu i nie jest w stanie przypomnieć sobie, co robił kilka godzin wcześniej".  Ogółem nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Tymczasem prokuratura postawiła mu już zarzuty (usiłowania zgwałcenia i naruszenia nietykalności cielesnej) i wystosowała wniosek o 3-miesięczny areszt. Stało się tak m.in. z tego powodu, że na policję zgłosiły się cztery inne kobiety, które również miały przez niego zostać zaatakowane (gdzie trzy z nich rozpoznały go podczas policyjnego okazania).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki