Szymon P. pracował na kolei jako maszynista, a w wolnym czasie udzielał się w ZHP i piął się po szczeblach harcerskiej kariery. Ze swoją posturą nie zdobyłby pewnie żadnej sprawności, potrafił za to wykorzystywać władzę, jaką dawał mu stopień podharcmistrza, zaufanie, jakim darzyły go młodziutkie i niewinne druhny. Kilka lat temu zawitał do szkoły podstawowej w jednej ze wsi w gminie Staniątki koło Krakowa. Tam właśnie stworzył szczep harcerski. Dzieciaki z chęcią wstępowały do organizacji, bo rzutki podharcmistrz organizował biwaki, obozy, współpracował z drużynami z innych miejscowości. Okazało się, że miał w tym swój ukryty cel. Podczas zbiórek wcale nie zamierzał uczyć dzieci szlachetnych zachowań, doskonalenia umiejętności, ale upatrywał sobie ofiary, młode harcerki, które potem podczas wyjazdów wykorzystywał.
Z dala od domu osaczał wystraszone i zdezorientowane nastolatki. Obmacywał, pieścił piersi, całował po całym ciele, kazał dotykać swoje przyrodzenie. Potem nakazywał milczenie, straszył albo przekupywał. Przerażone dziewczynki bały się pisnąć słowo o napaściach podharcmistrza.
Okrutna prawda wyszła na jaw niespełna dwa lata temu. To właśnie wtedy jedna z harcerek opowiedziała mamie o tym, co się dzieje na obozach. Ta od razu poszła do dyrektorki szkoły i o wszystkim powiadomiły policję. Szymon P. został zatrzymany. Podczas przesłuchania przyznał się do winy i trafił do aresztu. Prokuratura oskarżyła go o to, że w 2011 roku przez sześć miesięcy wykorzystywał seksualnie 13-letnią dziewczynkę, której za milczenie dał 1,2 tysiąca złotych. Śledczy udowodnili też, że druh Szymon wykorzystywał również inną, trochę starszą dziewczynkę. Sąd Rejonowy w Wieliczce skazał pedofila na karę łączną 6,5 roku pozbawienia wolności. Ma także zakaz zbliżania się do poszkodowanych oraz miejsc, gdzie przebywają dzieci, przez najbliższe 10 lat. Wyrok nie jest prawomocny.