Podlaskie. Podlewali truskawki. Zabił ich prąd

2019-06-13 4:37

Czy tej tragedii można było zapobiec? Dwóch kolegów zabrało się za podlewanie przydomowego ogródka. W tym celu w przepływającej nieopodal rzeczce zanurzyli zasilaną elektrycznie pompę do wody. Coś jednak poszło nie tak i obaj mężczyźni padli martwi rażeni prądem. Młodszy z nich osierocił troje dzieci. Śledztwo wyjaśni, czy zawinił sprzęt, czy też błąd popełnił człowiek.

42-letni Adam M., absolwent Uniwersytetu w Białymstoku, był spokojnym, lubianym i szanowanym kawalerem. Miał mnóstwo pasji, a w ostatnich wyborach samorządowych ubiegał się nawet o mandat radnego gminy Czyżew (woj. podlaskie), ale bezskutecznie. Kilka lat temu odziedziczył po swoich dziadkach gospodarstwo w miejscowości Krzeczkowo Mianowskie i starał się przywrócić mu dawną świetność. Uprawiał ziemię i przydomowy warzywniak, założył szklarnię i prowadził pasiekę. Remontował też stary dom i o pomoc w wymianie w nim okien poprosił o dwa lata młodszego Cezarego I., znajomego z pobliskiej wsi Czyżew-Ruś. Po skończonej pracy kolegom zostało tylko podlać ogródek. Zeszli na brzeg przepływającej tuż obok gospodarstwa pana Adama rzeki Brok, by na specjalnie przygotowanych metalowych wieszakach zamontować elektryczną pompę do wody. Nie jest pewne, co stało się potem – wyjaśni to dopiero prokuratorskie śledztwo. Wiadomo jednak, że następnego ranka krewni obu mężczyzn, zaniepokojeni brakiem z nimi kontaktu, odnaleźli ich ciała leżące w wodzie. Cezary I. (+40 l.) osierocił troje dzieci.

– Wszystkie okoliczności wskazują na to, że zostali porażeni prądem, ale by to potwierdzić, czekamy jeszcze na wyniki sekcji zwłok – wyjaśnia Grzegorz Kryszpin, nadzorujący śledztwo w tej sprawie szef Prokuratury Rejonowej w Wysokiem Mazowieckiem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki