Podlaskie. Proces o czary

2016-02-11 3:00

Bezwzględna, cwana i okrutna. Edyta M. (42 l.) z Sokółki (woj. podlaskie), podając się za wróżkę i znachorkę, wmówiła Alinie M., że jej dzieci są śmiertelnie chore, a potem pod pretekstem pomocy wyłudziła od niej ponad pół miliona złotych! Na szczęście za swoje "czary" trafiła już przed sąd.

Zaczęło się banalnie. Alina M., która wraz z mężem prowadzi firmę w Sokółce, szukała pomocy dla swojej moczącej się w nocy córeczki i wciąż chudnącego synka niejadka. Tak trafiła do podającej się za znachorkę i wróżbiarkę Edyty M. Ta jednak okazała się czarownicą bez serca. Przekonywała, że ma nadprzyrodzone moce, zapalała kadzidełka, wróżyła z kart, aż wmówiła pani Alinie, że jej dzieciom grozi choroba nowotworowa. I tylko ona zna sposób, aby jej zapobiec.

Przerażona kobieta wydała u znachorki wszystkie oszczędności, byle tylko ratować dzieci, pożyczała pieniądze od znajomych, a nawet zaciągnęła wysoki kredyt. Jak ustalili śledczy, od lipca 2011 do sierpnia 2012 roku zasiliła konto czarownicy zawrotną kwotą 550 tys. zł!

Edyta M. trafiła na ławę oskarżonych. Nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że majątek, który zgromadziła na koncie, zawdzięcza darowi przewidywania przyszłości - po prostu trafnie obstawiała liczby i regularnie wygrywała w lotto. Za oszustwo grozi nawet 10 lat za kratami.

Zobacz także: Zaginęła Marta Anielak z Aleksandrowa Łódzkiego. Widziałeś ją?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki