Pojedynek prezydenta z premierem

2009-05-23 13:00

Czegoś takiego w polskim Sejmie jeszcze nie było! Na ostatnim posiedzeniu przed wyborami prezydent Lech Kaczyński (60 l.) pojawił się na Wiejskiej i w ostrym orędziu skrytykował politykę finansową rządu Donalda Tuska (52 l.).

Prezydent straszył, napominał i proponował konkretne rozwiązania. W odpowiedzi usłyszał od premiera i ministra finansów, że rząd wie co robi i ma swój pomysł na walkę z kryzysem. A potem... A potem w Sejmie rozpoczęła się dobrze wszystkim znana poselska jatka.

Sejmowe starcie rządu z opozycją w sprawie kryzysu było nieuniknione. Nikt jednak nie przypuszczał, że druga strona będzie miała na Wiejskiej wsparcie prezydenta. Nic więc dziwnego, że orędzie głowy państwa wywołało wielkie emocje. Prezydent przekonywał, że rząd nie dostrzega niebezpieczeństwa, jakie niesie kryzys finansowy i nie wie, jak z nim walczyć. - Nawet milion osób może w tym roku stracić pracę - ostrzegał Kaczyński. Mówił o konieczności pobudzania inwestycji, lepszego wykorzystania funduszy unijnych i głębokiej nowelizacji budżetu. - Rozważmy obniżkę podatku VAT o trzy punkty procentowe, do poziomu 18-19 proc. To przyczyni się do pobudzenia popytu i ożywi gospodarkę - proponował.

W odpowiedzi premier Tusk przekonywał, że Polska lepiej radzi sobie z kryzysem niż nasi sąsiedzi. Przekonywał, że mamy stabilną złotówkę, z której cieszą się wszyscy spłacający kredyty we frankach szwajcarskich. Nie omieszkał również skrytykować prezydenta.

- Trzeba odrzucić pokusę, która nie przystoi wybitnym przywódcom politycznym, by równocześnie proponować obniżanie podatków i podwyższanie wydatków - mówił szef rządu. Wspierał go minister finansów Jacek Rostowski, który tłumaczył, że zwiększenie deficytu wcale nie nakręca gospodarki i nie zmniejsza bezrobocia. - Dlatego polski rząd wybrał inną, oszczędną drogę walki z kryzysem. Nie chcemy kumulować długów, które potem musiałyby spłacać nasze dzieci i wnuki - tłumaczył. Zapowiedział też, że na przełomie czerwca i lipca dojdzie w końcu do oczekiwanej przez opozycję nowelizacji budżetu. Obie strony sporu mówiły wczoraj, że walka z kryzysem wymaga współpracy. Tylko czy jest ona w ogóle możliwa?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki