Polakom nie grozi masowe bezrobocie

2009-01-29 7:00

Specjalnie dla nas minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak mówi, jak światowy kryzys finansowy wpłynie na polski rynek pracy.

"Super Express": - Czy ministerstwo jest przygotowane na zawirowania na rynku pracy wynikające z kryzysu gospodarczego?

Jolanta Fedak: - Sytuacja na rynkach finansowych jest bardzo dynamiczna i nie da się przewidzieć wszystkiego, co wydarzy się w ciągu najbliższych lat. Dlatego też musimy reagować na bieżąco. Od połowy roku przygotowujemy się, by przeciwdziałać ewentualnym zaburzeniom na rynku i pomóc ludziom, którzy w wyniku kryzysu stracą pracę. Między innymi w tym celu postanowiliśmy nowelizować ustawę o promocji zatrudnienia. Wprowadza ona kilka narzędzi, które mogą być skutecznie wykorzystane, zwłaszcza w wypadku bezrobocia strukturalnego. Poza tym w chwili obecnej fundusz pracy ma stosunkowo dużą nadpłynność środków, co oznacza, że również w sensie finansowym ministerstwo jest przygotowane na ewentualne zawirowania.

- Jak kryzys przełoży się na waloryzację emerytur? Czy planuje pani tylko minimalny wzrost, jaki jest zapisany w ustawie, czy w związku z wcześniejszymi obietnicami zaoferuje pani emerytom coś jeszcze?

- Przygotowujemy się do tego, żeby podnieść te najniższe świadczenia, które faktycznie w tej chwili są bardzo niskie.

- Płaca minimalna ustalana jest raz na rok. Czy w związku z przewidywanym wzrostem kosztów utrzymania zmieni się to kryterium i będzie ustalana np. dwa razy w roku?

- Ministerstwo Pracy nie odnosi płacy minimalnej do wzrostów kosztów utrzymania, tylko negocjuje ją na komisji trójstronnej między pracodawcami a związkami zawodowymi. W tym roku po raz pierwszy udało się uzyskać w tej kwestii konsensus, czyli wszystkie wymienione podmioty podpisały się pod porozumieniem, które utrzymało relację 40 proc. wzrostu płacy minimalnej do płacy średniej. Co więcej, zrobiliśmy to w połowie roku, by pracodawcy mogli się przygotować do wzrostu kosztów od przyszłego roku, przy negocjowaniu swoich kontraktów i by pracownicy wiedzieli przez te pół roku, jak wzrośnie ich wynagrodzenie.

- Jednak chyba zgodzi się pani, że rynek pracy w najbliższym czasie będzie wyglądał trochę inaczej, chociażby z powodu powrotu Polaków z emigracji z Wielkiej Brytanii, USA czy innych krajów. Ostatnio głośno było o masowych zwolnieniach Polaków w brytyjskim sektorze usług...

- Myślę, że pierwszą branżą, gdzie traci się dziś zatrudnienie, jest sektor finansowy. Natomiast rynek usług nie jest dotknięty tak dużym bezrobociem. Sądzę, iż Polacy nie będą masowo tracić pracy w usługach poza granicami kraju. Chociażby dlatego, że często przyjmowali pracę poniżej standardu akceptowalnego dla obywateli danego kraju. Większość naszych obywateli pracujących w Stanach to osoby zatrudnione w branżach, w których w Polsce odnotowywaliśmy niedobory pracowników, np. w branży inżynieryjnej, informatycznej. Poza tym dla ludzi, którzy pracując za granicą zbierali fundusze, by później rozpocząć działalność gospodarczą w kraju, rząd przygotował liczne ułatwienia związane choćby z rozluźnieniem ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.

- Jakiego poziomu bezrobocia pani się spodziewa?

- Żaden odpowiedzialny analityk nie powie, jaki za osiem miesięcy będzie poziom bezrobocia. My nie możemy reagować na nieodpowiedzialne prognozy.

- Zaproponowała pani przejściowy okres przechodzenia na emeryturę dla nauczycieli. Czy zamierza pani ten przywilej rozszerzyć również na inne grupy zawodowe?

- Nauczyciele uzyskali prawo do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę na podstawie artykułu 88 Karty Nauczyciela. W myśl zapisanej tam zasady mieli prawo do przejścia na emeryturę już w wieku 49 lat. A zatem jeżeli od przyszłego roku mieliby pracować do wieku ustawowego, to skokowo wydłużalibyśmy okres zatrudnienia mężczyznom o lat szesnaście, a kobietom o lat jedenaście. Dla osób tuż przed wiekiem emerytalnym to bardzo duży skok. Dlatego uważałam, że jest potrzebny okres spokojnego wygaszenia tej różnicy w taki sposób, by 48-latek mógł się przygotować do tego, że będzie pracować dłużej. Wcześniejsza emerytura jest uprawnieniem specjalnym. Ale ci wszyscy, których ono nie dotyczy, powinni pamiętać, że w nowym systemie emerytalnym nasza emerytura będzie tym większa, im większą składkę odłożymy. Każdy rok pracy to o kilka procent wyższa emerytura.

- Dużo większa?

- Gdy emerytura będzie naliczana na starych zasadach, to wzrośnie o 1,5 proc. za każdy rok pracy, a gdy będzie naliczana na nowych zasadach, to będzie zależała wprost proporcjonalnie od ilości składek. Szacujemy, że jeśli przejście to nastąpi w wieku okołoemerytalnym, może być to nawet wzrost o 6 proc. rocznie.

Jolanta Fedak

Minister pracy i polityki społecznej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki