Policja rozbiła limuzynę Sikorskiego

2010-01-21 8:03

Szef MSZ Radosław Sikorski (46 l.) cudem uszedł z życiem. Wysiadł ze swojej limuzyny dosłownie kilka minut przed tym, jak z olbrzymią siłą uderzył w nią policyjny radiowóz. W wypadku ranni zostali policjanci.

Wtorek, godz. 22.00. Rządowa limuzyna z Sikorskim wjeżdża na teren zamkniętego osiedla przy placu Grzybowskim w Warszawie. Minister żegna się z oficerami BOR i idzie do domu. Służbowe auto zawraca i wyjeżdża na skrzyżowanie. W tym momencie nadjeżdża policyjny radiowóz z trzema policjantami z wydziału ruchu drogowego w środku.

Patrz też: Tylko sknerus zakłada gaz do Jeepa

Na hamowanie jest już za późno. Policyjne auto uderza z impetem w limuzynę ministra Sikorskiego. Na miejscu szybko pojawia się karetka pogotowia. Okazuje się, że w wypadku ranni zostali policjanci. Jeden z nich na tyle poważnie (ma uszkodzone kręgi szyjne, okaleczoną twarz), że trafił do szpitala. Na zwolnieniu lekarskim będzie przebywał 25 dni. Kto zawinił? Policja wini BOR. - Rządowy mercedes wyjechał z podporządkowanej ulicy. A policyjny radiowóz miał pierwszeństwo przejazdu. Sprawa trafi do sądu - grzmi Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej.

BOR nie chce komentować sprawy. - Czekamy na wyjaśnienia sądu - mówi Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że policja początkowo ukarała kierujących mercedesem oficerów ochrony mandatem, ale później się z tego wycofała. MSZ nie wypowiada się w tej sprawie. Rzecznik resortu Piotr Paszkowski odesłał nas wczoraj do BOR-u. Wiadomo, że w najbliższym czasie minister Sikorski będzie musiał się przesiąść do innego auta - rządowego BMW 7. Uszkodzony mercedes trafił bowiem do naprawy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki